Forum www.lastelenovelas.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

W niewoli przeszłości/ Avenida Brasil (2012) Globo
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lastelenovelas.fora.pl Strona Główna -> Telenowele wyemitowane po polsku / Novelas+
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:45, 30 Paź 2013    Temat postu:

Wybacz za spoilery Embarassed Po odwołaniu się do Twoich przemyśleń zacząłem opisywać swoje odczucia względem odcinków, których jestem i zapomniałem, że mogę Ci naspoilerować Embarassed

Tak, to prawda, nie należy wierzyć w oświadczenia o najlepszej telenoweli jeszcze przed premierą. Myślę, że Avenidzie to narobiło więcej szkody niż pożytku, przynajmniej w moim przypadku, bo to tylko podwyższyło oczekiwania, a im większe oczekiwania, tym ciężej im sprostać.
Co do eksportu, również myślę, że może się sprzedawać, a co do remaku to nie mam wątpliwości. Jeśli pojawi się góra za rok to i tak będzie późno Laughing

Tak, Paco i Preta byli ciekawsi od Jorginha i Niny i to bez porównania, ale też nie byli tak interesujący, jak w innych telenowelach innych autorów.
Co do wątków komediowych, jak dla mnie są dobrze wyważone i myślę, że w telenoweli jest po równo komedii i dramatu i mi to nie przeszkadza. Wątek zemsty jest tak ciężki, jak i wątek z wysypiskiem, że fajnie, że jest tylko światełka w postaci bohaterów komediowych Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:46, 30 Paź 2013    Temat postu:

Ariel napisał:
Oj tam, tak na dobrą sprawę to nie są spoilery, bo to się już wydarzyło w wyemitowanych odcinkach. A dla mnie nawet najlepsze streszczenie nie zastąpi oglądnięcia ;).

Zdecydowanie lepiej jest kiedy człowiek nie spodziewa się za wiele, a potem okazuje się, że spotyka go miłe zaskoczenie, niż na odwrót - spodziewać się wiele i się niemiło rozczarować. Oczywiście czasem można nie spodziewać się wiele i też się niemiło rozczarować, bywa i tak. Chyba pierwsza wersja jest najlepsza, bo najbardziej się wtedy docenia serial. Choć to też nie reguła, bo czasem człowiek spodziewa się wiele i dostaje jeszcze więcej, ale to już musiałoby być coś naprawdę naprawdę, ale to naprawdę dobrego Smile.

Mnie proporcje dramat i komedii też absolutnie nie przeszkadzają, nawet przeciwnie, ale wyrobiłem sobie trochę inny ogląd telenowel z prime-time'u i to może stąd taka uwaga z mojej strony. Chociaż ostatnimi czasy zauważyłem, że różnice gatunkowe w różnych godzinach pomału się zacierają.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:46, 30 Paź 2013    Temat postu:

Wreszcie, po kilkudziesięciu nudnawych odcinkach Avenida Brasil znowu wciąga, szkoda, że dopiero na finale Sad Ech, gdyby nie te przeciąganie pomiędzy 110 - 150 odcinkiem telenowela mogłaby być dużo lepsza. Oczywiście miała sporo mankamentów już wcześniej, między innymi drugi plan, który choć w Brazylii się spodobał, to mi nie bardzo. Myślałem, że jak zredukują liczbę wątków, to każdy będzie bardzo wyszczególniony i choć było kilka naprawdę interesujących wątków, to jednak nie każdy stosownie wykorzystany, bo można było wyciągnąć z nich o wiele więcej.

Ostatnie dwa tygodnie na alei brazylijskiej były bombowe. Ciągle coś się działo, ciągle wychodziło na jaw coś nowego.
Odkąd Nina straciła wszystkie dowody przeciw Carminhii (swoją drogą nie dziwię się krytyce, która twierdzi, że w dzisiejszych czasach są lepsze sposoby ochrony zdjęć, niż dawanie ich zaufanym osobom - w końcu są pendrive, Nina mogła wysłać to gdzieś do internetu, a nie, dawać po znajomych. Podobnie sprawa ma się ze spadkiem Niny. To taka sprytna bohaterka, a nie przewidziała, że Max i Carminha mogą zrobić jej to samo, co przed laty próbowali zrobić Genesiowi, a przed czym Rita go ostrzegła, mianowicie wyszła z pieniędzmi z banku z dużą sumą, a przecież z doświadczenia wiedziała, że ktoś może jej wyrwać torbę i tak też się stało Rolling Eyes No i teraz Nina została bez zdjęć, bez pieniędzy i w dodatku aresztowana.
Carminha miała znowu swój moment triumfu, ale nie trwał za długo. Tufao wreszcie się obudził i zaczął bardziej przyglądać się żonie, jej domek powoli upada - nareszcie!
Przez ostatnie dwa tygodnie naprawdę sporo się wydarzyło, Tufao odkrył więcej niż przez całe 150 odcinków i nie wiem od czego zacząć. Carminha czasami jest aż śmieszna wymyślając coraz to bardziej absurdalne kłamstwa, kiedy Tufao nakrył ją na gorącym uczynku, dowiedział się, że była prostytutką, widział, jak sprzedaje biżuterię, aby dać pieniądze Maxowi - coraz więcej znaków wskazuje na to, że Carminha go zdradzała, a ona jednak nadal woli próbować go oszukiwać. Na szczęście Tufao jest już bardziej podejrzliwy. Podobało mi się, że postanowił po tylu latach sprawdzić, czy jego pieniądze rzeczywiście poszły na fundację... zaskoczyło mnie, że ten niepozorny ksiądz Solano okazał się wspólnikiem Carminhii i przez tyle lat zgarniał pieniądze dla siebie - dość kontrowersyjny wątek, bo znów ksiądz pokazany jako osoba skorumpowana.

Bardzo smutne odcinki były w wątku Carminhii i Maxa, ale te sceny podobały mi się najbardziej. Widać, że Carminha naprawdę kochała Maxa, ale chęć wygodnego życia okazała się silniejsza i postanowiła pozbyć się "wspólnika"... smutne było, kiedy przyszła na łódkę się z nim pożegnać. Udawała, że chce z nim spędzić resztę życie, a później go uśpiła i zaczęła prosić o wybaczenie i zapewniać o swojej miłości. Widać było, że dla niej to też było bardzo trudne zabić ukochanego - nie dość, że pierwsze morderstwo, to jeszcze tak bliskiej osoby Sad Szkoda mi jej było i szkoda, że ta ich miłość tak się skończyła. Gdyby nie ambicja, mogliby być szczęśliwi. Podobało mi się, jak Carminha z łzami w oczach wspominała ich pierwsze spotkanie na śmietnisku - niemal identyczne jak spotkanie Rity i Bataty. Carminha pokazała, że ma uczucia, ale jednak nie chce się im poddawać i wolała zabić swoją miłość. Piękne były te sekwencje, kiedy Max tonął, a Carminha patrzyła przed siebie z załzawionymi oczami - na pewno to też nie było dla niej łatwe.
Ale zemsta Maxa jest jeszcze lepsza i warto było czekać na to tyle odcinków. O dziwo, to nie Nina zdemaskowała Carminhę, a właśnie Max Very Happy Kto by przypuszczał Laughing
Świetne były sceny, jak Max groził Carminhi, podobało mi się, jak prosiła go o szansę i wybaczenie, a on ironizował, że przecież próbowała go tylko zabić, a więc zasługuje na drugą szansę Very Happy Niezłe było, jak Max przywiązał ją do klatki od psa, aby nie uciekła przed sprawiedliwością i wreszcie bomba wybuchła! Ivana, Muricy, Tufao, Leleco i cała rodzina otrzymali erotyczne zdjęcia Camirnhii z Maxem - ciekawe, co teraz Carminha wymyśli Very Happy
Świetna była scena, jak Max w wielkim stylu opuścił posiadłość, w tle ta piosenka, której niestety nie znam tytułu, a którą kojarzę Embarassed Hehe, fajny gest wysłał w stronę całej rodzinki Laughing Ale wątpię, żeby wyszedł z tego tak bez szwanku, na pewno nie uda mu się uciec, tak jak sądzi.

Iran jak pięknie oświadczył się Deborze. Nic dziwnego, że przyjęła zaręczyny. Całe Divino było zachwycone. Niby na tym przedmieściu takie zaręczyny stały się już tradycją, ale i tak jeszcze nikt nie użył takich pięknych słów jak Iran. Nawet Veronica była zachwycona i nie mogła się nachwalić przyszłego zięcia Laughing

Wkurzający jest ten piłkarz Flamengo, Wallerson... ech, że też Suelen zawsze musi wszystkich uwodzić. Tęsknie za odcinkami, kiedy była z Ronim, mam nadzieję, że jeszcze do siebie wrócą, może teraz, jak Leandro odkryje zdradę Suelen, to wyśle ją gdzie pieprz rośnie, a ona jak zawsze znajdzie schronienie u Roniego.

Dolores mnie rozczarowała... zabawne były scneki, jak pod wpływem piosenki zmieniała się w Soninhę Catatau, ale nie sądziłem, że zaraz po ślubie postanowi zrobić to samo przed laty i opuścić rodzinę, żeby znowu kręcić filmy porno :/ Ciekawe, czy jeszcze wróci, czy tak zakończą jej wątek - dosyć niespodziewanie.

Podobno jak zwykle przed odcinkami finałowymi, twórcy starają się ukryć wszystkie najważniejsze sceny - tak samo robią przy Avenidzie, bo sekretów nadal jest sporo. Szkoda mi tylko aktorów, którzy podobno pracują po 14h dziennie, nakręcają wiele alternatywnych scen i ponoć nawet czasami nie rozumieją, dlaczego pojawiają się w jakiejś scenie (pewnie niektóre z nich to tylko te dla zmyłki, żeby zmylić prasę, ale pewnie są też takie, gdzie po prostu pominięto jakąś ważniejszą scenę, a nakręcono kolejną i aktorzy nie rozumieją, dlaczego ich postać tak się zachowuje, bo coś pewnie przed tą zmianą ma wyjść, co jeszcze nie zostało nakręcone, a aktorzy dostają niepełne sceny i często na kilka chwil przed rozpoczęciem zdjęć, tak, że nie mają czasu za bardzo się nauczyć. Oby to się nie odbiło na wiarygodności, ale aktorzy Avenida Brasil to tacy artyści, że na pewno świetnie sobie poradzą, przecież to same gwiazdy i weterani. Jedna gwiazda większa od drugiej).

W ostatnim tygodniu oglądalność odcinków wybuchnęła - średnia z całego tygodnia to 43,5 punktów.
Od czasów "Caminho das Indias", żadna telenowela nie zdobyła w sobotnim odcinku średnio 40 punktów, a wczorajszy odcinek "Avenida Brasil" w sobotę zdobył aż 42 punkty Shocked byłem w szoku, bo sobotnie odcinki prawie zawsze mają do 35 punktów, a tutaj ponad 40. Jak mówiłem, ostatnio takie coś zdarzyło się przy "Drodze do Indii", ale wtedy odcinek miał 41 punktów, ale to też było w tym samym etapie, co przy Avenidzie, a więc 11 odcinków przed końcem.

Oglądalność w dniach 01/10 - 06/10:
Poniedziałek - 45
Wtorek - 42
Środka - 43
Czwartek - 46
Piątek - 43 (wstępne wyniki)
Sobota - 42 (wstępne wyniki)

Średnia z całego tygodnia - 43,5

Sobotnie rekordy poprzednich telenowel:
Paraíso Tropical – 42
Duas Caras – 43 (48 no último capítulo, que foi sábado)
A Favorita – 43
Caminho das Índias – 40 (duas vezes; 39 uma vez)
Viver a Vida – 35
Passione – 38
Insensato Coração – 35
Fina Estampa – 38
Avenida Brasil – 42 – Até o momento
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:47, 30 Paź 2013    Temat postu:

Co za odcinki, gdyby taka była cała telenowela, to z pewnością dałbym jej 11/10, bo za te odcinki, które teraz są, to należą się duże brawa dla autora i aktorów, jak i całej ekipy.
Teraz powoli wyłaniają się największe plusy tej produkcji i coś czuję, że to naprawdę będzie nietypowe zakończenie i pewnie stąd przed premierą mianowano tę produkcję najlepszą telenowelą globo, jaka kiedykolwiek powstała (co dla mnie jest trochę na wyrost, ale te odcinki śmiało mogę powiedzieć, że są najlepsze, jakie kiedykolwiek widziałem w jakiejkolwiek telenoweli - może trochę przesadzam, ale tylko trochę Very Happy). Obecne odcinki są niezwykłe, coś na pograniczu nowatorskości z klasycznością. Niby wydaje się, że to wszystko gdzieś już było, ale wciąż jest pewna tajemnica, która nie daje spokoju i daje do myślenia, czy to nie jest jednak wszystko na odwrót. Pewnie finał będzie zaskakujący, już nie mogę się doczekać.

Nie dziwię się, że poniedziałkowy odcinek zdobył rekord publiczności, większy niż finałowe odcinki dwóch poprzednich telenowel z tego pasma. Wróżę, że finał Av. Brasil zgromadzi jeszcze lepszą widownię.
Carminha dostała od całej rodzinki to, na co zasłużyła i wreszcie pokazała swoją prawdziwą twarz. Wyglądała demonicznie i te jej słowa - okropne, ale wreszcie wykrzyczała całą prawdę i ujawniła swoje prawdziwe oblicze. To się Muricy musiała zdziwić, jak jej odwieczna protegowana jej pyskuje i do tego zdradza przed Adauto. Chyba najbardziej, poza Tufao i Ivaną to pokrzywdzony jest Adauto, strasznie mi go szkoda było, kiedy tak płakał za Muricy, ale może to też z powodu sympatii do postaci, bo nie sposób nie lubić tego nieco nierozgarniętego bohatera Smile

Z odcinka na odcinek było coraz lepiej, aż wczoraj odcinek chyba osiągnął apogeum, przynajmniej w mojej opinii. Ciężko będzie go przebić, ale jeśli dalej tak będzie, że co odcinek to lepiej, to już nie wiem, jakie emocje będą przy finale.
Byłem trochę rozczarowany kolejnym chwytem "Kto zabił?" i jak tylko usłyszałem o takiej możliwości, miałem nadzieję, że to jednak nie będzie prawda, ale cóż... i tutaj mamy ten schemat. Niby ciekawy, bo pozwala widzowi zamienić się w detektywa, ale jak dla mnie już trochę utarty, bo w wielu telenowelach sięgają już po ten motyw z tajemnicą, kto zabił - Passione, Insensato Coracao... i oczywiście wcześniejsze produkcje, jak np. Siedem Grzechów, Celebridade.
W Av. Brasil ofiarą okazał się Max i podejrzanych jest naprawdę sporo, bo aż 12 i niektórzy z nich mieli olbrzymi motyw, ale niektórzy, jak np. Muricy niekoniecznie.
Liczę na ciekawe rozwiązanie tego wątku "kto zabił?", bo zaczęło się dość nietypowo, przynajmniej według mnie, bo niby wszystko wskazuje na Ninę... świetna była muzyka, kiedy wszyscy zastanawiali się, gdzie Max porwał Ninę i nagle strzał... muzyka była naprawdę dobra, jeszcze bardziej powodująca emocje. Podoba mi się motyw, jak każdy z podejrzanych poszedł szukać Niny i Maxa i pewnie mordercą będzie ten, który pierwszy ich znalazł... Wracając do samego momentu śmierci, był o tyle ciekawy, że dwukrotnie przerywany, tzn. najpierw Max już miał strzelać do Niny, kiedy w ostatniej chwili ktoś go uderzył. Jest ciemność, po chwili widzimy przebudzającą się Ninę, a w jej stronę zmierzającego z zakrwawioną twarzą Maxa. Nina chwyta za siekierę (motyw przypomina mi trochę "Zbrodnię i karę", a w końcu Joao Emanuel Carneiro porównywał przed premierą Ninę do Raskolnikowa, a więc tępe narzędzie jak najbardziej do niej pasuje, skoro mowa o Raskolnikowie), zamachuje się i w tej chwili widać, że ktoś od tyłu uderzył Ninę kawałkiem ciężkiego drewna, a po przebudzeniu ona miała zakrwawione ręce, a obok niej leżał martwy Max... więc ktoś dwukrotnie przeszkodził im w walce, pytanie kto? A może to były dwie różne osoby?
Ja podejrzewam Santiaga po tym, jak pokazał swoje mroczniejsze oblicze (swoją drogą, zaskoczyło mnie to, kiedy ten milusi dziadziuszek okazał się złodziejem biżuterii...).

Max przed swoją śmiercią nieźle zaszalał, a gdyby postanowił sobie odejść i zacząć nowe życie, mógłby skończyć całkiem inaczej. Po opuszczeniu posiadłości mógł śmiało uciec, ale on wolał jeszcze się zabawić, no i ma za swoje Rolling Eyes
Straszne rzeczy przeżyła Lucina, Nilo, Nina i Carminha. Nilo nawet pierwszy raz był chyba naprawdę wystraszony i nawet wspierał się z Lucindą. Carminha i Nina, kto by przypuszczał, że będą przywiązane do jednego słupa i choć nadal nie żywią do siebie sympatii i nagadywały na siebie, to poniekąd były od siebie zależne.
W chwili kiedy dom Lucindy stanął w płomieniach i wszyscy się ratowali, oprócz Carminhii, którą wszyscy zostawili, zrobiło mi się jej szkoda. Na szczęście Jorginho wrócił i choć nienawidzi swojej matki, to dobrze zrobił, że ją uratował, przynajmniej pokazał, że nie jest taki jak ona.

Już nie mogę się doczekać kolejnych odcinków. I dlaczego cała telenowela taka nie mogła być? Ale jestem pewna, że skrócona, międzynarodowa wersja będzie w sam raz i pewnie wszystkie odcinki dzięki temu będą bardziej dynamiczne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:47, 30 Paź 2013    Temat postu:

Ale ten czas leci, jeszcze niedawno z wypiekami na twarzy oczekiwałem tej telenoweli, a już za dwa dni będę się z nią żegnał... i to w jakim stylu będzie to pożegnanie Very Happy

Tajemnica Lucindy wyszła na jaw... po tym, jak poznaliśmy przeszłość bohaterów, to aż szkoda wszystkich antagonistów, no może poza Santiagiem, który okazał się największym oszustem w całej "Avenidzie Brasil"... na tego gościa aż patrzeć nie można, co za potwór. Przy nim Carminha to anioł, aż nawet nie dziwię się, że zamieniła się w kogoś takiego, kim jest, choć nawet mając takiego ojca, zachowała resztki człowieczeństwa i widać, że nie posunęłaby się do rzeczy, które wyprawiał i wyprawia dalej jej ojciec. Carminha postępowała źle, zrobiła dużo złego, ale nigdy nie posunęła się aż za daleko (jeżeli w ogóle można mówić o granicach w czynieniu zła). Po poznaniu przeszłości Carminhii, człowiek zaczyna jej współczuć, nigdy nie miała łatwo. Najbardziej szkoda mi jej, że widziała, jak własny ojciec zabija jej matkę Sad Przeszłość Lucindy była mroczna, ale jak się okazuje, ona sama nie do końca zna całą prawdę. Myśli, że zabiła Virginię, ale stety (albo niestety) spudłowała, a jej próbę dokończył Santiago, który nieźle wszystko wykombinował. Całą winę zrzucił na Lucindę i jeszcze wmówił jej, że to ona zabiła Virginię. Zresztą, nawet gdyby zrobiła to Lucinda, to jej też nie ma się co dziwić, w końcu Virginia zabiła jej córkę, Clarinhę, a wszystko przez romans Lucindy i Santiaga. Ech, Santiago pewnie przeczuwał konsekwencje i liczył na spadek po Virginii, a romans z Lucindą był tylko pretekstem, żeby doszło do tragedii. Najbardziej ucierpieli na tym wszystkim Nilo i Carminha. Nilo, bo naprawdę kochał Lucindę, a przez romans swojej żony stracił nie tylko ukochaną, ale i córkę, którą uwielbiał; a Carminha, dlatego, że przez romans Lucindy i Santiaga straciła matkę, a później Santiago oddał ją na śmietnisko.
Jeszcze nie wszystko jest jasne, co do przeszłości Carminhii, bo nie do końca wiemy, dlaczego oddała Batatę/Jorginha na wysypisko, ale pewnie i tego się dowiemy, w swoim czasie.
Tajemnica nie była jakaś bardzo skomplikowana, ale bardzo dobrze wpisuje się w całą historię i nieźle historia zatoczyła koło. Wszystko ma ręce i nogi i widać, że przeszłość się powtórzyła. Przed laty, Lucinda "zabiła" Virginię z zemsty, za to, że ta zabiła jej córkę. Najbardziej ucierpiała na tym Carminha i przez poczucie winy, Lucinda zawsze ją protegowała. Przeszłość się powtórzyła, tym razem to Nina pragnęła zemsty na osobie, która skrzywdziła jej ojca i z tego wszystkiego umarło kolejne dziecko Nila i Lucindy, Max.
Lucinda znowu niesłusznie siedzi w więzieniu, za zbrodnię, której nie popełniła... bo jestem pewien, że to nie ona zabiła Maxa. Podejrzewam, że zrobiła to Carminha, aby... ratować Ninę Shocked A Lucinda oddała się w ręce policji, żeby po raz kolejny uchronić Carminhę.

W ostatnich odcinkach szkoda mi głównie antagonistów... ech, Santiago drań, zabił jednego z moich ulubieńców, a zarazem jednej z najbardziej tragicznych postaci telenoweli, Nila. Będzie mi brakowało jego "Hi Hi Hi". Na szczęście przed śmiercią zdążył wyznać Ninie, kto go otruł i kto naprawdę zabił Virginię, dzięki temu Nina poznała prawdziwe oblicze Santiaga.

Carminha pokazuje chęć odnowienia swojego życia, zmienienia się. Chce być dobrą matką dla swojej córki, uciec od Santiaga i zacząć nowe, lepsze życie. Szkoda, że tak wiele krzywd zrobiła innym, bo przez to została sama. Santiago traktuje ją jak śmiecia. Najgorsze, że wszystko, co złe, to nadal na Carminhę, choć teraz stoi za tym Santiago... pewnie za porwanie Tufao też wszyscy obwinią Carminhę, a ona nawet wolałaby go chronić :/

Nie przypuszczałem, że będę chciał takiego finału Avenida Brasil, ale teraz, najbardziej ucieszyłbym się, gdyby Carminha skończyła dobrze, godząc się z Niną (jeszcze kilka miesięcy temu, pisałem, że świat jest za mały dla nich dwóch, ale teraz uważam, że powinny się pogodzić. Nina powinna zrozumieć motywy Carminhii i dojsć do wniosku, że Carminha wcale nie miała nigdy łatwo). Ogólnie, to Carminha nie powinna wyjść bez szwanku z tego wszystkiego, ale niech rozpocznie nowe życie, niech odsiedzi swoje, a po wyjściu, może niech zastąpi Lucindę na śmietnisku i tak jak Lucinda odpowiadała za swoje grzechy, tak niech Carminha odpokutuje za swoje, zajmując się dziećmi porzuconymi na wysypisku. Taki chciałbym finał dla "Avenida Brasil".
Jakikolwiek by nie był, na pewno będzie emocjonujący.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:48, 30 Paź 2013    Temat postu:

Rosemary napisał:
Patryk muszę ci powiedzieć , że bardzo mi się podoba twój entuzjazm co do finału , aż zazdroszczę bo jednak dla mnie avenida straciła sens już dawno i nie nazwałabym jej najlepszą telenowelą Globo jak ją reklamują , oglądam bo oglądam i niestety jestem zawiedziona bo jednak się nudzę bardzo może gdyby od początku była na tak to by było inaczej Wink no ale koniec oglądam mimo , że nie robi na mnie wrażenia aczkolwiek nie przypuszczałbym , że wątek Santiago aż tak się rozwinie i to jest plus i w sumie kto wie może Carminha skończy dobrze , chociaż ci powiem że ludzie tak szybko się nie zmieniają bo ona długo robiła wszystko by ją znielubić aczkolwiek aktorki ją grającej nie zmieniłabym na żadną inną i jestem ciekawa jej kolejnej roli, ale nadal nie wierzę w jej dobroć i chęć poprawienia relacji z córką bo to nie jest tak , że najpierw jej nienawidziła a teraz kocha , to nie takie proste jest ale to jest tela więc można przymknąć oko Wink Suelen w ciąży to się chłopaki cieszą , podoba mi się co zrobiła Monalisa odnośnie Tufao szkoda , że tego wcześniej nie zrobili tylko takie ochłapy na koniec Wink czekam na ostatni odcinek i nową telenowelę po niej aczkolwiek wiem od kiedy zacznie mi się podobać tak naprawdę nowa tela i oby długo z tym nie zwlekali
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:48, 30 Paź 2013    Temat postu:

Mnie tam akurat ostatnie odcinki bardzo wciągnęły Smile I tak jak na pierwsze odcinki, tak na te czekam z niecierpliwością.
Ale biorąc pod uwagę całą telenowelę, to też nie nazwałbym ją najlepszą telenowelą globo i z tych, co obejrzałem w oryginale, oceniam ją niestety najniżej Sad

Ja w przemianę Carminhii uwierzyłem. Nie stała się nagle święta, nadal czasami zdarzy jej się coś palnąć Agacie, ale już od odcinka, w którym Agata przeciwstawiła się Ninie, Carminha przestała jej dokuczać, a to było już dosyć dawno, kiedy Agata dowiedziała się, że Tufao jest zakochany w Ninie. Carminha pewnie nadal chciałaby wygodnego życia, ale myślę, że nigdy nie podobało jej się to, jakimi metodami posługuje się jej ojciec i chyba zawsze była im przeciwna. A ona zawsze pokazywała, że kocha swoje dzieci, zwłaszcza Jorginha. Czasami była bardzo okrutna dla Agaty, ale nie mam wątpliwości, że głęboko w sercu, zależało jej na niej i chciałaby dla niej jak najlepiej.
Ja Carminhę lubię praktycznie od początku. Cieszę się, że nie była zimną morderczynią. Zaczekam do finału z stwierdzeniem, że Carminha to moja ulubiona antagonistka, ale jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, to Carminha wyprzedi nawet Barbarę z DCDP, która od 6 lat święci triumfy na mojej TOP liście villan. Jeśli po finale Carminha mnie nie rozczaruje, to wtedy TOP nieco się zmieni i to Carminha będzie triumfować, Barbara będzie na drugim miejscu, a Clara z Passione na trzecim. Jak widać, najbardziej w mój gust trafiają antagonistki stworzone przez Joao Emanuela, choć wątpię, żeby Flora z Favority mi się spodobała, była zbyt krwista.

Ja też nie widzę w roli Carminhii innej aktorki i dobrze, że padło na nią. Nawet Joao Emanuel Carneiro powiedział, że Adriana Esteves to dusza "Avenidy Brasil" i gdyby nie ta aktorka, to Carminha nie byłaby taka interesująca i całe laury za tę postać należą się Adrianie, która całkowicie stworzyła tę postać.

Szkoda, szkoda, że dopiero na koniec Monalisa i Tufao się zeszli, ale lepiej późno niż wcale. Hehe, Avenida już zawsze będzie mi się kojarzyła z zaręczynami zza czerwonej ciężarówki Smile Chyba każdy się tak tam zaręczał.

Mi się nie podoba, że Roni, Leandro i Suelen żyją w trójkę :/ Przypomina mi to wątek z Duas Caras, gdzie dziecko też miało dwóch ojców... nie sądzę, żeby to było dobre przede wszystkim dla dziecka.

W ostatnich odcinkach szkoda mi było Cadinha, wszystkie trzy żony opuściły go w tym samym momencie. Ale założę się, że będą wolały biedne życie u boku Cadinha, niż bogate u boku Jimmiego :/

Domyślam się, jaki etap "Salve Jorge" najbardziej Cię interesuje ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:49, 30 Paź 2013    Temat postu:

I to już koniec "Avenida Brasil"... wszystkie tajemnice zostały wyjawione. Już nie będzie nowych wydarzeń na przedmieściu Divino, już nie będzie tych ploteczek, śpiewów i ogólnie kolorowego klimatu tego miejsca. Myślę, że właśnie to przedmieście tak bardzo zauroczyło Brazylijczyków. Była to chyba pierwsza telenowela w prime time, gdzie główna akcja działa się w środowisku klasy średniej, gdzie ludzie chodzili z piwem w ręku, głośno rozmawiali, śmiali się na całego. To chyba był najmocniejszy punkt tej telenoweli, ta prawdziwość w zjawisku społecznym. I będzie mi brakowało własnie tych naturalnych scen przedmieścia, naturalnego śmiechu w rezydencji Tufao. Takich zwykłych rozmów, a nie tylko tragedie, jak w niektórych telenowelach, gdzie rodzina nigdy nie ma czasu spokojnie zasiąść przy stole, pożartować, pogadać o pierdołach. Te sceny podobały mi się od początku i choć nie wnosiły sporo do historii, to przyjemnie się je oglądało. Nie raz przyjemniej, niż sceny akcji, ale i te były mega ciekawe Smile

Zanim przejdę do końcowego rozrachunku, napiszę o swoich wrażeniach odnośnie ostatniego odcinka.

Ostatni odcinek spełnił moje oczekiwania, wszystko zakończyło się tak, jak chciałem. Dużych zaskoczeń nie było, trochę rozczarowań jest, ale ogólnie jestem zadowolony. Na razie nadal najlepszym finałem jak dla mnie był finał "Passione", gdzie naprawdę było emocjonująco i widz na długo jeszcze nie mógł się otrząsnąć. Tutaj wszystko skończyło się dobrze, było smutno, ale zakończyło się kolorowo i to było najlepsze.

Bardzo podobał mi się ślub Cadinha z jego trzema żonami. Jak zwykle oczywiście najbardziej podobała mi się Veronica, której się trafiło w przysiędze "w bogactwie i w biedzie" Very Happy

Nie podoba mi się, że właściwie nie wiemy, co się stało z Santiagiem. Niby wiadomo, że poszedł do więzienia, ale wolałbym to widzieć Very Happy Dobrze, że Carminha go nie zabiła nie zamieniając się w niego.

Absurdalna była trauma Adauta. Niby smutna, a jednak bardzo zabawna... hehe i wszystko przez smoczek Laughing Dobrze, że Olenka wyciągnęła ukochanego z tak straszliwej przeszłości. Podobało mi się "jeśli nie skończysz ze smoczkiem, to smoczek skończy z tobą" Very Happy

Niby wszystkie wątki zostały zamknięte, ale jednak czuję niedosyt, może dlatego, że wiem o niektórych cięciach, jak np. wycięciu sceny, w której dziecko Suellen bawi się lalkami, co miało być sygnałem, czyim jest synem. A tak, to nawet nie wiemy, co się urodziło, bo wątek tego trójkąta był praktycznie dziś niewidoczny. Tylko w ostatniej scenie, gdzie były wszystkie pary.

Zabójca Maxa nie był dla mnie zaskoczeniem. Domyśliłem się, że była to Carminha, ale ja ją usprawiedliwiam. Nie jest zimną morderczynią. Jedyne zabójstwo jakiego się dopuściła, to zabicie ukochanego mężczyzny, ale raz, że w obronie własnej, a dwa, gdyby go nie zabiła, to on wybiłby ich wszystkich. Zrobiła to nie z żądzy krwi, a z rozsądku, o ile tak można powiedzieć, jeśli rozchodzi się o morderstwo. Widać, że nie było to dla niej łatwe i pewnie żałowała, że tak musiała zakończyć swoją relację z Maxem. Widać to było chociażby przy grobie Maxa.
Bardzo fajnie przedstawiono, co się działo z wszystkimi bohaterami w chwili zabójstwa, teraz ta scena śmierci wydaje się bardzo logiczna i klarowna.

Sceny z Carminhą wzruszały mnie (nie do stopnia popłakania się, ale mimo to poruszały) niemalże od początku, kiedy w rozmowie z Tufao przeprosiła go za wszystko i wyznała, że podobało jej się życie u jego boku, jako perfekcyjnej żony, posiadająca kochającego męza. Jak sama stwierdziła, to było najlepsze co ją spotkało w życiu i szkoda, że to zepsuła Sad
Widać, że rodzina Tufao, mimo iż Carminha uratowała sportowca i Ninę, nadal ma do niej żal i nie współczuje jej tego, co się stało. Carminha po wyjściu z więzienia wyglądała całkiem inaczej (włosy to chyba była peruka, bo wyglądały sztucznie), wydawała się strasznie zmarnowana, a już zwłaszcza w scenie na śmietnisku.
W sumie takiego końca dla Carminhii chciałem, aby znowu wylądowała na wysypisku. Dobrze, że jej nie uśmiercono i cieszę się, że villana mimo całej mojej sympatii do niej otrzymała zasłużoną karę za swoje czyny - odsiedziała swoje i teraz pokutuje jeszcze na śmietnisku. Nie chciałem kolejnej ucieczki antagonistki, jak to niedawno globo miało w zwyczaju. Wreszcie w miarę klasyczny finał dla villany.
Najbardziej emocjonująca scena była, kiedy Nina i Jorginho odwiedzili Carminhę na wysypisku i pokazali jej ich syna. Carminha zawsze lubiła dzieci i widać, że od razu pokochała swojego wnuka. Piękny był gest, kiedy złapała Jorginha za rękę, a on po raz pierwszy jej nie odrzucił. Oczywiście nie ma między nimi ogromnej miłości, ale widać, że Jorginho stara się ją tolerować.
Najbardziej i najlepsza w całym odcinku była scena pojednania się Niny i Carminhi. Na początku sytuacja była spięta, obie nie wiedziały, jak ze sobą rozmawiać, ale dobrze, że wreszcie zapomniały o przeszłości i obie wybaczyły sobie krzywdy, które wzajemnie sobie wyrządzały. Piękna była scena ich objęcia i łez. Właśnie takiej sceny chciałem i pod tym względem jestem zadowolony.

No i na finał, piękne zwycięstwo Divino w meczu. Wszystkie pary świętują sukces piłkarski klubu i ostatnim zamrożonym, przy napisie "fim", była... flaga Divino Smile

Brakowało mi jakichś scen Niny i Jorginha, np. ich ślub (niby mieli ślub na wysypisku, ale oczekiwałem jakiegoś ślubu z księdzem), albo poród ich syna. Podobnie rzecz się miała z Iranem i Deborą, czy wspomnianymi przeze mnie Suellen i jej gachami.
Ale i tak nie było źle, bo nie było aż takiego tempa, jak to czasami bywa w ostatnich odcinkach, gdzie twórcy spieszą się, żeby z wszystkim zdążyć. Wszystkie wątki zostały zamknięte i odcinek nie wydawał się tylko zlepkiem wydarzeń, choć trochę przeskoków czasowych było ;)

Odnośnie całej telenoweli i oceny napiszę jutro... to znaczy dzisiaj, ale jest już bardzo późno (albo bardzo wcześnie, ale co zrobić, jak niedawno dopiero skończył się finał Avenidy), więc później opiszę swoje wrażenia odnośnie całości.

Pozdrawiam i... dobranoc Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:49, 30 Paź 2013    Temat postu:

ŚREDNIA OGLĄDALNOŚĆ W CAŁYM KRAJU = 41.0

Średnia oglądalność w całym kraju poprzednich telenowel:

Passione – 36.3

Insensato Coração – 37.1

Fina Estampa – 40.9

Oglądalność wszystkich odcinków w São Paulo



TYTUŁ: AVENIDA BRASIL
GODZINA: 21h
AUTORZY: JOÃO EMANUEL CARNEIRO
REŻYSERIA: RICARDO WADDINGTON, AMORA MAUTNER, JOSÉ LUIS VILLAMARIN
LICZBA ODCINKÓW: 179
EMISJA: 26 MARCA 2012 - 19 PAŹDZIERNIKA 2012
CEL: 40 PUNKTÓW
EMITENT: REDE GLOBO

26/03 a 31/03/2012 37 36 35 36 32 27 = 34
02/04 a 07/04/2012 40 37 34 35 33 27 = 35
09/04 a 14/04/2012 39 39 40 39 35 28 = 37
16/04 a 21/04/2012 41 40 38 39 35 30 = 37
23/04 a 28/04/2012 39 40 41 41 37 32 = 38
30/04 a 05/05/2012 40 39 40 40 36 30 = 37
07/05 a 12/05/2012 40 38 38 36 34 30 = 36
14/05 a 19/05/2012 41 41 39 39 39 32 = 38
21/05 a 26/05/2012 42 41 40 41 38 34 = 39
28/05 a 02/06/2012 40 39 33 41 39 32 = 38
04/06 a 09/06/2012 38 41 40 40 42 35 = 39
11/06 a 16/06/2012 42 42 39 40 39 31 = 39
18/06 a 23/06/2012 41 43 42 40 40 33 = 40
25/06 a 30/06/2012 42 39 38 39 38 32 = 38
02/07 a 07/07/2012 40 40 40 39 37 31 = 38
09/07 a 14/07/2012 41 40 39 42 36 32 = 38
16/07 a 21/07/2012 41 41 36 40 39 35 = 39
23/07 a 28/07/2012 45 45 42 42 41 34 = 42
30/07 a 04/08/2012 46 41 38 42 38 35 = 40
06/08 a 11/08/2012 44 42 39 41 40 33 = 40
13/08 a 18/08/2012 43 43 37 43 40 36 = 40
20/08 a 25/08/2012 44 38 39 40 38 31 = 38
27/08 a 01/09/2012 44 42 39 40 36 31 = 39
03/09 a 08/09/2012 42 41 37 36 34 27 = 36
10/09 a 15/09/2012 37 41 37 41 37 31 = 37
17/09 a 22/09/2012 37 35 38 38 37 32 = 36
24/09 a 29/09/2012 41 40 43 43 40 36 = 41
01/10 a 06/10/2012 45 42 43 46 43 42 = 44
08/10 a 13/10/2012 49 46 45 42 42 38 = 44
15/10 a 20/10/2012 49 47 45 48 52 32 = 46

ŚREDNIA OGÓLNA: 39 PUNKTÓW
NAJLEPSZY WYNIK: 52 PUNKTY (1 RAZ)
NAJGORSZY WYNIK: 27 PUNKTÓW (3 RAZY)
NAJCZĘSTSZY WYNIK: 40 PUNKTÓW (26 RAZY)
OCENA: SUKCES
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:50, 30 Paź 2013    Temat postu:

AVENIDA BRASIL

Wielkie oczekiwania

Szumnie zapowiadana telenowela jednego z najbardziej nowatorskich autorów w Globo, João Emanuela Carneiro, wzbudzała od samego początku wielkie zainteresowanie.
Twórca takich hitów jak „Barwy Grzechu” (Da Cor do Pecado – najlepiej oglądana telenowela w swoim paśmie, w minionej dekadzie), Cobras & Lagartos (druga pod względem oglądalności najlepsza telenowela w paśmie komediowym w ubiegłym dziesięcioleciu), A Favorita (jego pierwsza telenowela w prime-time, która zaskakiwała niespodziankami) powrócił w wielkim stylu z nową historią. Telenowela od początku była zapowiadana jako najlepsza produkcja Globo, nic więc dziwnego, że wszyscy oczekiwali czegoś przełomowego i większość z widzów się nie zawiodła. Sam autor twierdzi, że „Avenida Brasil” to najlepsze dzieło w jego dorobku. Czy rzeczywiście?

Zemsta jest słodka!

Odkąd tylko zaczęły pojawiać się pierwsze informacje odnośnie fabuły telenoweli, pewne było tylko to, że będzie to historia o zemście. Początkowo plotki głosiły, że nowa telenowela João Emanuela Carneiro będzie nosić tytuł „Rainha do Mar” (Królowa Morza) i traktować będzie o zatonięciu wielkiego transatlantyku, w którym zginie ojciec głównej bohaterki, za co później ona będzie się mścić. Jak się okazało, plotki były nieprawdą. Historia owszem, opowiadała o zemście, ale akcja nie toczyła się na olbrzymim statku, a na wysypisku śmieci. O to, jak wyglądał oficjalny opis telenoweli:

Jako dziecko, Rita (Débora Falabella) wiele wycierpiała z rąk swojej bezwzględnej macochy, Carminhi (Adriana Esteves) i jej kochanka Maxa (Marcello Novaes). Przez nich, dziewczynka straciła ojca, (Tony Ramos) i trafiła na wysypisko śmieci, gdzie ukrywając się przed paskudnym Nilo (José de Abreu), znalazła schronienie u Lucindy (Vera Holtz), u której poznaje swoją wielką miłość, Batata. Dzieci zostają jednak rozdzieleni, kiedy Rita zostaje przygarnięta przez argentyńskie małżeństwo, które daje jej nowe imię, Nina.

Jorge Araújo, lepiej znany jako Tufão (Murilo Benício) otwiera na przedmieściach klub sportowy. Mężczyzna marzy o poślubieniu kobiety swojego życia, zabawnej fryzjerki, Monalisy (Heloísa Périssé). Niestety, Muricy (Eliane Giardini), matka sportowca, jest przeciwna temu związkowi.

W dniu finału mistrzostw w piłce nożnej, po wspaniałym triumfie, Tufão potrąca na alei brazylijskiej Genésia (Tony Ramos). Mężczyzna przed śmiercią wypowiada imię swojej żony: Carmem Lúcia Moreira de Souza. Tufão obwiniając się o wypadek postanawia odnaleźć owdowiałą kobietę i okłamać ją, że jest długoletnim przyjacielem zmarłego. Mężczyzna oferuje wdowie pomoc materialną. Przebiegła kobieta domyśla się jednak prawdy i postanawia wykorzystać sytuację na swoją korzyść. Z pomocą Maxa, udaje jej się rozdzielić Monalisę i Tufão. Wmawia mężczyźnie, że dziecko, którego się spodziewa, jest owocem miłości, która łączyła ją z jej zmarłym mężem.
Mając życie w luksusie i Maxa u boku, który ożenił się z siostrą Tufão, Carminha decyduje się wrócić na wysypisko śmieci po porzucone niegdyś dziecko, Batata, którego dziś chce wychowywać razem z Tufão.

Mija 12 lat, Batata, który dziś nazywa się Jorginho (Cauã Reymond), jest odnoszącym sukcesy piłkarzem, który spotyka się z rozpieszczoną Déborą (Nathália Dill) i który boryka się z uczuciem gniewu, którym darzy matkę.
Nina zaś wyrosła na zdolną kucharkę. Mimo wielu lat, kobieta nigdy nie zapomniała tego, co zrobiła jej Carminha. Dziewczyna wraca do Brazylii, aby się zemścić. Zatrudnia się w rezydencji byłej macochy i powoli niszczy jej uporządkowane życie. Nie wie, że w posiadłości, poza zemstą, odnajdzie też swoją miłość z dzieciństwa.


Obsada

Pierwszą nowością, jaka znalazła się w “Avenida Brasil” była niewielka, jak na standardy Globo, obsada, która składała się zaledwie z 32 aktorów. Historia miała skupiać się tylko na kilku wątkach, więc niepotrzebna była duża ilość bohaterów. Dzięki takiemu zabiegowi, twórcom udało się zebrać iście gwiazdorską obsadę. Na liście płac „Avenida Brasil” znalazły się takie osobistości jak Débora Falabella (Klon), Murilo Benício (Klon), Marcello Novaes (Klon), Vera Holtz (Duszny Raj), Eliane Giardini (Droga do Indii), Camila Morgado (Chwytaj Dzień), Débora Bloch (Z głową w chmurach), Alexandre Borges (Droga do Indii), czy wreszcie genialna Adriana Esteves (Supermodelka) i wiele, wiele innych znanych polskim widzom aktorów. Wśród doświadczonych artystów znaleźli się też debiutanci, którym udany występ w „Avenida Brasil” otworzył drzwi do wielkiej kariery w show biznesie. Dzięki tej telenoweli, mają już propozycje zagrania w nowych projektach. Prawie nikt z „Avenida Brasil” nie zostanie na długo bez pracy.
Trudne zadanie miał Murilo Benício. Początkowo byłem rozczarowany, kiedy dowiedziałem się, że wystąpi w tej telenoweli, gdyż po „Klonie” byłem do niego nieco uprzedzony, ale teraz uważam, że odwalił kawał dobrej roboty. Jego postać była z rodzaju tych „wkurzających”, które łatwo dają się oszukać. Jednak interpretacja Murila sprawiła, że trudno było się złościć na tego „rogacza” Tufão, który połykał każde kłamstwo swojej żony.
Gromkie brawa należą się też Déborze Falabella, która z wielką pieczołowitością odegrała poszukującą zemsty Ninę. W przypadku tej postaci łatwo było można przejść w skrajności w skrajność, ale aktorka odegrała tę rolę tak dobrze, że ani przez chwilę nie traciła na wiarygodności.
Szczególne wyróżnienie należy się Adrianie Esteves, ale ona zasługuje na dłuższy komentarz.

Inspiracje z najlepszych dzieł

João Emanuel Carneiro nigdy nie krył się ze swoim zamiłowaniem do literatury wszelakiej maści. Swoją miłość do książek mocno ukazał właśnie w „Avenida Brasil”. Główną inspiracją do napisania tej telenoweli, była dla autora „Zbrodnia i Kara” Dostojewskiego, a przede wszystkim, postać Raskolnikowa.
Motyw zemsty zawsze pasjonował João Emanuela Carneira i w każdej z jego produkcji można znaleźć w większym lub mniejszym stopniu odwołania do tego tematu. W „Avenida Brasil” wątek zemsty w jego wykonaniu osiągnął apogeum.
Ale autor tej produkcji nie tylko czerpał wenę z literatury Dostojewskiego. Tufão (Murilo Benício), podczas całej telenoweli przeczytał wiele znakomitych dzieł, cenionych na całym świecie. W „Avenida Brasil” znalazła się wzmianka o „Don Kichocie” Miguela de Cervantesa, „Przemianie” Franza Kafki, czy „Pani Bovary” Gustawa Flauberta. Dzieła te, zawsze nawiązywały w pewnym stopniu do życia postaci odgrywanej przez Murila Benício. Miały mu uzmysłowić, że jego „perfekcyjna” żona, może go zdradzać…

Kopia?

Główny wątek w „Avenida Brasil” przypominał nieco popularny serial, pt. „Zemsta” (Revange). Zarówno w telenoweli, jak i w owej produkcji amerykańskiej, główne bohaterki pragną zemścić się na swoich macochach, które zniszczyły im dzieciństwo. W obu produkcjach, protagonistki zakochują się w synach antagonistek. Z powodu tych podobieństw zaczęto uważać, że „Avenida Brasil” to remake, albo raczej kopia „Zemsty”. Nic bardziej mylnego… Otóż streszczenie „Avenida Brasil” zostało zatwierdzone na kilka lat przed wystartowaniem „Zemsty”. Główne wątki tylko z pozoru wydają się podobne. Im dalej w las, tym bardziej widać, że „Avenida Brasil” to zaskakująca i przede wszystkim oryginalna historia mająca niewiele wspólnego z „Zemstą” BBC.

Dalsze plany

Widzowie telenowel brazylijskich zostali przyzwyczajeni do dobrze i szeroko rozbudowanego dalszego planu, dzięki któremu niektóre wątki nie wydawały się tylko tłem, ale często fundamentem historii. W „Avenida Brasil” było całkiem inaczej. Widzowie niemieli wątpliwości, kto gra pierwsze skrzypce, gdyż najlepiej i najbardziej rozbudowany był właśnie wątek dwóch silnych bohaterek – Niny i Carminhii. Ich rywalizacja była na pierwszym planie, a na drugim ich rozterki miłosne i rodzinne. Dopiero daleko, daleko za tymi dwoma wątkami były pozostałe, takie jak poligamia, sportowcy, związek ze starszą osobą, ewangelicyzm, czy inne. Wszystkie te wątki były tylko tłem dla zemsty Niny na Carminhii. Dla niektórych, taki zabieg bezwątpienia będzie na plus, zaś dla innych (jak na przykład dla mnie) minus. Dobrze zanoszące się wątki dalszoplanowe zostały trochę słabo wykorzystane, przez co można odczuć niedosyt. Mimo tego, niektórzy aktorzy z robili ze swoich małych ról prawdziwe perełki i tak np. niepozornie zanosząca się pokojówka podbiła serca całej Brazylii. To tylko świadczy o znakomitym aktorstwie, które udowadnia, że jeśli jest się dobrym artystą, to nawet z małej roli, można zrobić niezapomniane widowisko, które przyćmi role dające większe możliwości wybicia się.
W tym miejscu grzech nie wspomnieć o znakomitych chemiach, jakie stworzyły niektóre pary, np. Ronielen (Roni i Suelen), Cadinho i jego trzy żony, Muricy i Leleco, Tessalia i Darkson itd. Może właśnie przez chemię tych par, widz odnosi wrażenie, że nie do końca wykorzystano potencjał ich postaci?

To wszystko wina Rity!

Sukces „Avenida Brasil” był przede wszystkim widoczny w internecie, a ściślej mówiąc na portalach społecznościowych, takich jak facebook, twitter, youtube, czy tumblr. Internauci w całej Brazylii, ale i nie tylko spopularyzowali wiele cytatów, stworzyli miliony grafik, klipów, żartów, wydarzeń i czego tylko się dało związanych z telenowelą, tylko po to, żeby podzielić się nimi z innymi użytkownikami. Kultowa stała się już fraza „É tudo culpa da Rita” (To wszystko wina Rity), nagminnie używana przez Carminhę. To zdanie jest często używane w grafikach stworzonych przez fanów, np. na temat zatonięcia Titanica – to wszystko wina Rity; słaba gospodarka Brazylii – to wszystko wina Rity; koniec świata – to wszystko wina Rity. Wymieniać można w nieskończoność! Kultowy stał się już śmiech Nila, kultowe stały się cytaty Adauta, kultowa stała się piosenka Zezé „Eu quero ver tú me chamar amendoim”, czy zdanie „Me serve vadia, me serve”. Było tego naprawdę sporo i pewnie jeszcze niejeden fan się do nich odniesie.
Popularny stał się również motyw z „zamrożeniem” niektórych postaci. Na końcu każdego odcinka „Avenida Brasil”, jedna z postaci została w bezruchu i stawała się czarnobiała. Widzowie obstawiali, kto zostanie „zamrożony” w kolejnym odcinku, a wiele zdjęć profilowych większości Brazylijczyków na różnych portalach społecznościowych jest właśnie zrobione w efekcie „zamrożenia”.

Boskie “Divino”

Stacja Globo postanowiła zainwestować w nową klasę średnią, która stanowi dziś 55% społeczeństwa brazylijskiego. Obecne telenowele Globo nie dzieją się już w luksusowych rezydencjach, a coraz częściej na zwykłych przedmieściach, gdzie żyją zwyczajni, prości ludzie. Taki zabieg okazał się strzałem w dziesiątkę. Brazylijczycy nie chcą już oglądać historii bogaczy, z którymi nie mogą się utożsamiać, chcą zobaczyć w telewizji swoje odbicia i taką szansę dała im „Avenida Brasil”. Na fikcyjnym przedmieściu „Divino” (Boskie) można spotkać zwykłego, przysłowiowego „Kowalskiego”. Klimat na tym przedmieściu jest bardzo kolorowy, zawsze słychać typową muzykę brazylijską, ludzie spotykają się na targu, plotkują o sąsiadach, piją piwo, grillują w ogródkach… robią to wszystko, co zwykły człowiek. Bohaterowie zawsze znaleźli czas na wspólne biesiadowanie, ich rozmowy nie tyczyły się tylko ostatnich tragedii, ale również normalnych, przyziemnych spraw, jak chociażby „co dziś zrobić na obiad?”. Bohaterowie spotykali się w salonie i żartowali, śmiali się w niebogłosy – jednym słowem, byli zwyczajni, jak każdy z nas. Bez wątpienia to był właśnie największy powód, dzięki któremu „Avenida Brasil” zdobyła taką popularność. Brak bohaterów, którzy ciągle płaczą i żyją problemami, które kończą się dopiero w ostatnim odcinku.

Pen-drive?

Mimo wszystkich ochów i achów na temat „Avenida Brasil”, telenowela spotkała się też z falą krytyki, zwłaszcza w momencie chwilowego opadnięcia akcji, kiedy przez pewien czas, ruch stanął w miejscu. Krytykowano nienowoczesne metody, jakimi Nina próbowała chronić swoje zdjęcia przed Carminhą – zaczęła je podrzucać zaufanym osobom, zamiast po prostu wrzucić na pen drive’a lub na jakiś serwer internetowy. Podobnie było z sprawą pieniędzy, które główna bohaterka wzięła z banku – kto dziś wychodzi z wypchaną pieniędzmi torbą na ulicę? Chyba tylko osoba, która chce zostać z nich okradziona.
Irytujące było również częste rozstawanie i schodzenie się Niny i Jorginha. Mimo iż była to główna para miłosna, to nieraz byli bardzo irytujący i akurat oni nie wydawali się zbyt dobrze dobrani. Ich wątek często zataczał koło i wracał do punktu wyjścia.
Te absurdalne sytuacje spowodowały, że na pewien czas przestano zachwalać telenowelę, żeby zacząć obrzucać ją błotem. A jak zwykle winny był efekt przedłużania historii. Sam autor stwierdził, że 179 odcinków to wszystko, co udało mu się wywalczyć i gdyby to zależało tylko od niego, to on napisałby „Avenida Brasil” w 150 odcinkach.

Wielki zwrot akcji

Już od samego początku, szumnie zapowiadano wielki zwrot akcji, mający mieć miejsce w ok. 100 odcinku. Widzowie, znając nowatorskość João Emanuela Carneiro typowali wiele rozwiązań, ale i tym razem autor zaskoczył ich czymś całkiem innym. W ok. setnym odcinku role protagonistki i antagonistki odwróciły się. Wówczas czarny charakter przeżywał prawdziwe piekło z rąk protagonistki, która wreszcie mogła zemścić się na swojej macosze. Od tamtej pory publiczność coraz częściej zaczęła współczuć Carminhii. Widzowie podzielili się na dwie grupy: tych co popierają Ninę i tych, co popierają Carminhę. Ciężko było stwierdzić kto ma rację i kto powinien wygrać tę batalię. Ani Nina, ani Carminha nie były święte, ani też nie były całkowicie złe. Były z krwi i kości, miały swoje wady i zalety, swoje mocne i słabe punkty, i nie zawsze postępowały słusznie. Tak jak mówiło motto telenoweli: cel uświęca środki, tak też postępowali bohaterowie – byle osiągnąć swoje.

Top Secret

W dzisiejszych czasach, żeby przyciągnąć widza, trzeba stworzyć nieraz jakąś aurę tajemniczości i wymyślić jakieś sekrety. Tak samo było w „Avenida Brasil”. Twórcy niczego nie dawali na tacy, w wielu sytuacjach trzeba było główkować. Często trzeba było czytać między wierszami. Od pierwszego odcinka, widz zastanawiał się jaka była przeszłość Carminhii, dlaczego Lucinda ją chroni, jaka tragedia naznaczyła ich życie. Stopniowo coraz więcej tajemnic zaczynało wychodzić na jaw i widz łapał się za głowę, jak mógł wcześniej na to nie wpaść. Każda tajemnica miała ręce i nogi i idealnie wkomponowała się w charakter historii i jej bohaterów. Mimo, iż tajemnice nie były jakieś wyszukane, to mimo to, interesowały, a to chyba najważniejsze. Przez cały okres telenoweli wciąż zastanawiałem się jakie boom szykują twórcy. Gdy jedna tajemnica wychodziła na jaw, rodziła się kolejna, aż w końcu doszło do nieco utartego już schematu „kto zabił?”, który chyba zawsze będzie „na czasie” z powodu dawania widzom możliwości pobawienia się w detektywa.
Sekrety nie były jednak tylko w fabule, ale i na planie produkcji. Tradycją już jest, że ostatnie odcinki telenoweli są nagrywane w tajemnicy, tak, żeby nic nie wyciekło do prasy. W „Avenida Brasil” ten zabieg zastosowano już przy setnym odcinku, kiedy miał nastąpić wielki zwrot akcji. W finałowych odcinkach jeszcze bardziej zwiększono działalność ukrywania scen. Aktorzy nie dostawali swoich ról wcześniej, niż po przyjściu do studia i podpisaniu dokumentu prawnego o zachowaniu tajemnicy. Do studia mogły wejść tylko osoby oznaczone specjalną, zieloną bransoletką – te zasady tyczyły się wszystkich, nawet największych gwiazd produkcji. Nagrywano mnóstwo fałszywych scen, żeby tylko zmylić ewentualnych „donosicieli”. Całe to poruszenie z utajnianiem scen wyszło stacji na dobre, bo przynajmniej aż do wyemitowania ostatniego odcinka nikt nie znał odpowiedzi, jak zakończy się jego ulubiona telenowela, a dzięki temu, przed telewizorami zebrały się miliony widzów.

Porywające rytmy

Przez prawie siedem miesięcy, w każdym domu w Brazylii można było usłyszeć przeróbkę piosenki „Danza Kudura” z zmienionym refrenem „Dança com Tudo” (zatańcz z wszystkimi). Popularne „Oi Oi Oi” stało się znakiem rozpoznawczym tej telenoweli.
Ścieżka dźwiękowa dzieliła się na trzy płyty – dwa z muzyką brazylijską, a jeden z muzyką międzynarodową.
No wszystkich krążkach można było znaleźć same hity i w większości bardzo skoczne. „Eu Quero Tchu, Eu Quero Tcha”, czy „Cachorro Perigoso” to tylko niektóre z nich. Poza szybkimi hitami, znalazło się też kilka romantycznych ballad, jak na przykład „Cupido”, albo „Tanta Coisa”. Na krążku z muzyką międzynarodową zaśpiewali tacy artyści jak Adele, Shakira, Coldplay, Katy Perry, czy Gloria Estefan. Kilka hitów odnosiło się do raczkującego w Brazylii „Balu wdzięku” (coś a’la moonwalk Michaela Jacksona), na który uczęszczali bohaterowie telenoweli.
Muzyka z „Avenida Brasil” to według mnie olbrzymi plus tej produkcji i pewnie długo będę jeszcze słuchał tej różnorodnej muzyki.

Niezastąpiony mistrz antagonistek

Co by złego, czy dobrego nie mówić o „Avenida Brasil”, to nie można nie wspomnieć o głównym czarnym charakterze, Carminhii, brawurowo odegranej przez Adrianę Esteves. Jeśli miałbym wybrać moje ulubione czarne charaktery, to na podium stanęłyby właśnie postaci João Emanuela Carneira – Carminha z „Avenida Brasil” i Barbara (Giovanna Antonelli) z „Barw Grzechu”. Długo moim niedoścignionym wzorem antagonistek była Barbara. Nie sądziłem, że jakaś postać odbierze jej tytuł tej „najlepszej”, a jednak… zrobiła to kolejna postać tego samego twórcy. Ale to nie tylko zasługa João Emanuela Carneiro. Olbrzymie brawa należą się odtwórczyni tej roli. Nikt nie zagrałaby tej postaci tak jak odegrała ją Adriana Esteves, która całkowicie przesiąkła Carminhą, która przez miniony rok stała się swoją postacią, nadała jej cechy, gesty, ton i barwę. Gratuluję Adrianie Esteves stworzenia takiej wyrazistej postaci, a João Emanuelowi Carneiro wymyślenia takiej wielowarstwowej postaci. Carminha była błyskotliwym i bardzo złożonym czarnym charakterem. Nie była to oklepana morderczyni, która zabijała z zimną krwią, która nie miała uczuć. Każde jej posunięcie miało swój powód i każdy jej krok był dokładnie przemyślany. Jej intrygi były wyszukane i dopracowane pod każdym względem. Była to prawdziwa postać z krwi i kości, która mimo wielu złych uczynków zdobywała współczucie publiczności. Carminha była o kilka poziomów wyżej od jakiejkolwiek innej antagonistki i mimo, że nie zabijała ani nie knuła cały czas, to napędzała całą akcję i powodowała, że nie można było oderwać od niej oczu. Obawiam się, że długo już nie zobaczę takiej bohaterki. Zimne morderczynie przy Carminhii odchodzą do lamusa. Wielu autorów powinno uczyć się od João Emanuela Carneiro, jak konstruować czarne charaktery, bo wielu ze scenarzystów i producentów sądzi, że jeśli czarny charakter kogoś zabije, to stanie się ciekawy i od razu będzie powód, żeby uznać go za „Tego złego”. Ja oczekuję czegoś więcej i właśnie „to więcej” dał mi João Emanuel Carneiro i przede wszystkim Adriana Esteves za co bardzo, bardzo dziękuję i choć czasem „Avenida Brasil” mnie rozczarowywała, tak Carminha nigdy i choćby dla niej, nie żałuję, że obejrzałem tę telenowelę. Jeszcze raz, dziękuję.

Fenomen

Mogłoby się wydawać, że szał na punkcie telenowel nigdy nie będzie już taki, jak kilkadziesiąt lat temu – nic bardziej mylnego. „Avenida Brasil” uzależniła od siebie całą Brazylię. Telenowelę oglądało średnio 38 milionów widzów, a podczas emisji ostatnich odcinków ulice zamierały na czas trwania telenoweli. Ludzie biegli do domów, żeby zdążyć na odcinek. W restauracjach, w sklepach, gdziekolwiek montowano specjalne telebimy umożliwiające przechodnim obejrzenie ich ulubionej telenoweli. Stawiano telenowelę ponad inne obowiązki. Istne szaleństwo, które można porównać tylko do wydarzeń, które mają miejsce w Brazylii podczas Mundialów.

Zemsta w najlepszym wydaniu!

Mimo iż „Avenida Brasil” nie do końca sprostała moim oczekiwaniom, głównie z powodu słabo rozwiniętego dalszego planu i niewykorzystania potencjału niektórych postaci, to nie żałuję, że obejrzałem tę telenowelę z kilku powodów: genialnych głównych bohaterów, genialnej Adriany Esteves, genialnej muzyki, genialnego klimatu i tego, że byłem widzem telenoweli, która zniewoliła Brazylię. Pewnie teraz długo nie przyjdzie mi oglądać „fenomenu”. Telenowelę oceniam na 7/10, zaś w skali szkolnej, na 4/6. Telenowela miała kilka mankamentów, ale i miała wiele plusów. Nie mniej uważam, że nazwanie jej „Najlepszą Telenowelą Globo Wszech Czasów” jest trochę na wyrost, bo choć telenowela miała predyspozycje stania się taką telenowelą, to jednak nie wykorzystano w pełni jej możliwości. Niemniej wątek „zemsty” został wyciśnięty do ostatniej kropli – lepiej zrobić się go nie dało! Za niego szczególne brawa!
Jestem pewien, ze wersja eksportowa będzie o niebo lepsza, gdyż z pewnością będzie skrócona, a więc efekt przedłużania nie będzie tak odczuwalny i być może wątki daleko planowe w krótszej wersji wydadzą się bardziej atrakcyjne i bardziej dynamiczne.

Linki

Poniżej podaję linki do artykułów dotyczących oglądalności „Avenida Brasil”. Można tam również znaleźć filmiki z polskimi napisami nawiązujące do tej telenoweli.

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Oi Oi Oi!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:50, 30 Paź 2013    Temat postu:

Rosemary napisał:
Patryk świetne podsumowanie ale jednak AB nie była taką dla mnie za jaką uchodziła w Brazylii aczkolwiek ostanie odcinki były naprawdę dobre i przysłoniły tą ilość tych złych. Mam nadzieję , że po tej telenoweli na długą pozostali producenci odrzucą wątek bigamii i nie będą go powielać , z tego się już nic nie uda ugrać i to będzie wtórne , do pewnego czasu ten wątek mi się nawet podobał i to przez aktorów ale obym nie musiała oglądać go w kolejnych telach , trzy wystarczą mi zupełnie. Dla mnie jak dla Ciebie najlepszym finałem jaki widziałam z Globo ostatnio też był finał Passione , tu było ok ale nie tak super jak tam. Carminha skończyła dobrze więzienie , powrót na wysypisko , uczenie się na nowo akceptacji bliskich , wie co straciła i przez to zyskała coś więcej . Wątek Adauta beznadziejny , Suelen i chłopaki może to i dobre rozwiązanie ale powiem szczerze , za dużo tego widziałam i mnie znudziło takie rozwiązanie. Mecz był super i chociaż tu się Adauto udało. W sumie szkoda , że nie pokazali więcej Irana i Deb i takich , krótkich scenek co się wydarzyło przez ten czas , za to scena rodzinna przy stole była fajna podobna była w Finie Estampa i widać proste rozwiązania sa najlepsze. Mimo , że telka pokazywała klasę średnią to męczył mnie widok Tufo lekko zdziadziałego i w dresach , to już jego ojciec miał więcej życia od niego. Telka okazała się nie dla mnie tak już na koniec powiem ale udało się ją skończyć z małą przerwą i lepiej mi się zdecydowanie ogląda jak mi się bardziej coś podoba.

Romans Maurilo i Debory jakoś mnie nie zaskoczył ( chociaż to może nie prawda hahaha żarcik taki ) i powiem , że gdyby nie to , że Rita musiała być na końcu z Jorge to bym zmieniła i dała koniec Rita Tufao Wink były takie sceny , że iskrzyło między nimi i obym więcej CR nie oglądała w ważnych rolach bo rolę Jorginho położył koncertowo i nijak nie pasował do Deb , jak się już przekonałam do nich to on zagrał tak , że mnie to wkurzało i jakoś ten watek nie wypadał tak jak trzeba. Za to aktorki grającej główną rolę nie zamieniłabym , za żadne pieniądze i to ona była motorem całej teli i ona przyciągała ludzi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:51, 30 Paź 2013    Temat postu:

Mam podobnie jak ty, mam nadzieję, że na razie nie będzie wątku bigamii przynajmniej przez jakiś czas. Tutaj Cadinho i jego trzy żony najciekawsi zrobili się dopiero po setnym odcinku, bo wcześniej byli średnim wątkiem. Po przeprowadzce do Divino podobali mi się już najbardziej, ale na razie wystarczy mi wątków bigamii.
Dla Suelen wolałbym zakończenia z Ronim, bez Leandra...

Adauta lubiłem bardzo mnie rozbawiał... może smoczek był nieco przesadzony, ale mi aż tak nie przeszkadzał. Pasował mi nawet do Adauta.

Też żałuję, że nie było jakichś scenek z innych par (a może były, ale nie starczyło czasu antenowego. Podobno nakręcono sceny z dzieckiem Suelen, nawet dano zdjęcie, bo fani byli zawiedzeni, że nie pokazano dziecka ich ulubionej pary)



Najgorzej, jak trzeba zmuszać się do telenoweli, a więc Cię rozumiem. Mi akurat Avenida w miarę się podobała, pewnie gdyby nie moje wielkie oczekiwania, telenowela spodobałaby mi się bardziej.

Cauya Reymond powinien odpocząć i aż mi szkoda, że znowu pojawi się w Buddzie (kolejna telenowela jaką planuję będzie z jego udziałem :/ Za jakie grzechy?! ). Akurat ja nie chciałem Niny z Tufao, bo cały czas chciałem, zeby zszedł się z Monalisą, więc może dlatego nie kibicowałem Tufao i Ninie Smile

Rosemary napisał:
Za to aktorki grającej główną rolę nie zamieniłabym , za żadne pieniądze i to ona była motorem całej teli i ona przyciągała ludzi


Masz na myśli Carminhę, czy Ninę? Według mnie Adriana Esteves była naprawdę niezastąpiona!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:51, 30 Paź 2013    Temat postu:

Rosemary napisał:
oczywiście , że Carmi miałam namyśli Very Happy pisałam wieczorem i już nie miałam siły po nazwiskach pisać bo ja zawsze sprawdzam ,czy się nie mylę i z chęcią bym ta aktorkę zobaczyła w czymś innym Very Happy

Ja Buddę nie wiem czy będę oglądać ale jak mi się trailery spodobają to czemu nie , obecnie to co wiem mnie nie przekonuje tylko , że ma grać tam Bruno a jakoś się zanim stęskniłam Very Happy a Cauya Reymond masz rację powinien odpocząć i to długo
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:52, 30 Paź 2013    Temat postu:

Niestety Adriana Esteves chyba długo nie wróci do telenowel Sad Podobno ona i Murilo Benicio powrócą do telenowel dopiero w 2016 roku, w pierwszej telenoweli Duci Rachid i Thelmy Guedes (Cordel Encantado) w prime-time...
Chyba, że wcześniej dostaną jakieś propozycje, ale najbliżej zanosząca się telenowela, to dopiero ta za cztery lata, a też chętnie zobaczyłbym Adrianę w czymś innym.

Adriana Esteves e Murilo Benício voltarão a atuar juntos na TV

Após o fim de “Avenida Brasil”, Murilo Benício e Adriana Esteves, os protagonistas Tufão e Carminha, vão ficar um bom tempo sem atuar. Mas de acordo com o jornal O Globo, já está definido a volta da dupla em uma das próximas produções das nove.

Benício e Esteves atuarão juntos na primeira novela de Duca Rachid e Thelma Guedes no horário das nove, que ainda não tem previsão de estreia. Os atores foram chamadas por Amora Mautner, uma das diretoras de “Avenida Brasil”.

Antes de escrever o primeiro folhetim do horário nobre, Duca e Thelma preparam “O Pequeno Buda”, na faixa das seis. A novela das nove não deve ser confirmada antes de 2016, considerando a extensa fila no horário.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Príncipe de Corazones


Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bujaków

PostWysłany: Śro 23:53, 30 Paź 2013    Temat postu:

Ariel napisał:
Ave Divino!

Recenzja brazylijskiego serialu pt. „Avenida Brasil”




„Avenida Brasil” – serial, na punkcie którego oszaleli Brazylijczycy; serial, który sprawił, że 19 października 2012r. o 21:00, w dniu emisji ostatniego odcinka, ulice Brazylii opustoszały; serial, który zrobił furorę, o jakiej w Polsce możemy jedynie pomarzyć. Cóż zatem wyjątkowego kryje w sobie ta telenowela, skoro okazała się tak ogromnym sukcesem i jeszcze przed rozpoczęciem nadawania tej produkcji, Globo zareklamowało ją jako „najlepszą telenowelę brazylijską wszech czasów”, a nawet „telenowelę, która zaskoczy samego Boga”. Choć przyznam, że z takimi opiniami wolałbym się spotkać dopiero po zakończeniu zdjęć na planie, to jednak wspomniane utytułowania serialu, mimo że przedwczesne, okazały się nie tylko pustymi hasłami reklamowymi, a stwierdzeniami bliskimi prawdzie.


Serialowe nawiązanie do setnej rocznicy zatonięcia „Titanica”, czyli pic na wodę – z transatlantyku do Divino

Kiedy Patricia Kogut opublikowała na swoim blogu informację, jakoby następca serialu „Fina Estampa” w paśmie prime-time TV GLOBO ma być nawiązaniem do setnej rocznicy zatonięcia „Titanica”, nastawiałem się na telenowelę w morskich krajobrazach, gdzie głównym miejscem akcji stanie się statek, na którym dojdzie do tragedii, co da początek pasjonującemu wątkowi zemsty. Prastary filmowo-serialowy motyw pozostał, jednak „Aleja Brazylijska” okazała się mieć zupełnie inną „szatę graficzną”. Początkowo czułem wielkie rozczarowanie, kiedy notka ze wspomnianą fabułą okazała się zwyczajną plotką. Zamiast statku - dostałem zwyczajną mieściną, niepozorne miasteczko o boskiej nazwie – Divino. No i… To był strzał w dziesiątkę! Ba! Właśnie takie umiejscowienie serialu uważam za główną przyczynę sukcesu, jaki odniosła telenowela. Zamiast świecących w złocie rezydencji, zapierającym dech w piersiach bogactwie, o jakim zwykły szary człowiek może co najwyżej śnić, i eleganckich, elokwentnych bohaterów, zobaczyłem niczym niewyróżniającą się okolicę, jakich pewnie wiele dookoła, z kilkoma sklepami, barem i własnym klubem sportowym, a mieszkańcami okazali się być zwykli ludzie. Osoby, jakie znamy z codziennego życia, mających podobne podejście do życia jak wielu z nas.



Postacie podczas telenoweli nie tylko omawiają bieżące wydarzenia, jakie miały miejsce w toku akcji, ale przejmują się także sprawami życia codziennego, m.in. w co się dzisiaj ubrać, co ugotować na obiad, chwalą się jaką książkę ostatnio ktoś przeczytał, czy też jaki film obejrzał. Piwo ma dla mieszkańców Divino mniej więcej takie znaczenie jak dla nas, Polaków. Kiedy dzieje się coś godnego uczczenia - trzeba to oblać, kiedy dzieje się coś złego - również flaszka idzie w ruch, i nikogo to nie dziwi, bowiem takie przekonania wykształciły się przez lata w tej czarującej mieścinie. W rytm życia ludności Alei Brazylijskiej wpisały się regularne spotkania z kolegami w barze Silasa (Aílton Graça), gdzie Valentim (André Luiz Miranda) codziennie czeka na klientów, którym z uśmiechem od ucha do ucha zawsze z chęcią poda ich ulubiony trunek. Podczas, gdy mężczyźni toczą rozmowy na każdy możliwy temat, kobiety zmierzają do salonu fryzjerskiego Monalisy (Heloísa Perissé), która w wachlarzu pełnym fryzur, zawsze znajdzie odpowiedni sposób na uwydatnienie urody każdego. Kiedy włosy już wyglądają jak należy, to nadchodzi pora na wybór odpowiedniej garderoby, a tę można nabyć w niezwykle eleganckim sklepie o wdzięcznej nazwie "A Elegancia", spod którego wciąż słychać głos Darksona (José Loreto) nadającego do mikrofonu o najnowszych kuszących promocjach, jakie właśnie oferuje wspomniany ciucholand. Kiedy kobieta "odpicuje się jak stróż w Boże Ciało", a mężczyźni wygadają się i wyśmieją za wszystkie czasy, nadchodzi pora, aby pójść na mecz miejscowego klubu sportowego, Divino FC, w którym niczym tajfun rozwija się kariera piłkarska Jorge Araújo, znanego jako Tufão (Murilo Benício).



Zwykłe, szczęśliwe, na pozór niczym niewyróżniające się życie mieszkańców Divino, dopełniają między innymi publiczne oświadczyny zakochanych, którzy prosto z samochodu miłosnej barwy, wygłaszają z gramofonu swoje uczucia. Jednym słowem - istna sielanka! W Divino wszyscy się znają, lubią, szanują i nikt nie wyobraża sobie życia gdziekolwiek indziej niż w tym boskim miasteczku. "Avenida Brasil" jest znakomitym przykładem, że "klasa C" jest równie atrakcyjna, jeśli nie bardziej atrakcyjna, od "klasy A", która odeszła w tym serialu do lamusa. Eksperyment, jaki zastosował João Emanuel Carneiro (scenarzysta znany w Polsce z serialu "Barwy grzechy", nadawanego niegdyś przez telewizję TVN) zakończył się ogromnym sukcesem, jednakże nie można tu nie wspomnień o całej ekipie, zarówno realizatorskiej jak i aktorskiej, która spisała się świetnie!

[link widoczny dla zalogowanych]


Dokąd się posuniesz, aby wymierzyć sprawiedliwość, czyli fabuła "Avenidy Brasil"

Główny wątek serialu stanowi zemsta. Znów! Po raz kolejny! Ten najpopularniejszy, ale zarazem najtrudniejszy do poprowadzenia motyw. Od czasów "Angeli" (telenowela meksykańska, 1998r.), która stanowiła dla mnie przykład właściwego rozwinięcia zagadnienia zemsty wraz z zaskakującą końcówką, czekałem na jego nową odsłonę. Zemsta to najczęściej występujący wątek w telenowelach, jednakże od lat nie udało mi się w żadnym z nich uchwycić niczego szczególnego. Zawsze ten sam schemat (m.in. wychodząca na jaw ni stąd ni zowąd tożsamość mściciela, zazwyczaj w ostatnim odcinku serialu), te same posunięcia w fabule (np. nagła miłość mściciela do dziecka oprawcy), nierzadko prowadzące do gubienia się samego scenarzysty i przerysowania postaci. Kiedy usłyszałem, że "Avenida Brasil" również ma traktować o zemście, przyznam, że podszedłem do fabuły tej telenoweli dosyć sceptycznie, jednak z biegiem czasu zacząłem odkrywać, że prawdopodobnie ujrzę wątek zemsty, na jaki zawsze czekałem, i w końcu pojawi się godny rywal dla w pełni satysfakcjonującego i ponadczasowego motywu, jaki zaprezentowała "Angela". I się pojawił! Właśnie w "Avenidzie Brasil". Jednak czy zdołał przebić ten z meksykańskiej telenoweli? Odpowiedzi postaram się udzielić nieco później.



Czytający tę recenzję raczej styczności z serialem jak dotąd nie mieli, dlatego myślę, że warto z grubsza powiedzieć na czym wspomniany wątek zemsty polega i co w nim takiego wyjątkowego.

Opowiadając pokrótce fabułę "Avenidy Brasil", warto wyjść od postaci Rity (Mel Maia), jej ojca Genesia (Tony Ramos) i złej macochy, Carminhii (Adriana Esteves), która dręczy dziewczynkę w każdy możliwy sposób i wraz ze swoim kochankiem, Maxem (Marcello Novaes), pragnie okraść Genesia, który niebawem ginie potrącony przez samochód prowadzony przez znanego piłkarza, Tufão (Murilo Benicio). Sportowiec zapragnie pomóc wdowie po Genesiu, która postanawia wykorzystać sytuację i uwieść sportowca, a małą Ritę wywozi wraz z Maxem na wysypisko śmieci. Tam też córka Genesia spotyka na swojej drodze Batatę (Bernardo Simões), z którym zaczyna ją łączyć dziecięca miłość, jak się później okazuje, na całe życie.
Mija 13 lat. Rita w tym czasie została adoptowana przez argentyńską rodzinę i przybrała imię Nina (Débora Falabella). Po śmierci przybranego ojca, wyjeżdża, aby szukać zemsty na kobiecie, która zniszczyła jej dzieciństwo, okradła jej biologicznego ojca i przyczyniła się do jego śmierci. Niebawem dostaje pracę w domu Carminhii jako służąca. Wiele wody w rzece musiało upłynąć zanim udało jej się zdobyć zaufanie szefowej, by móc przejść do realizacji swojego planu zemsty, który jak się później okazuje, nie do końca ma na celu tylko zniszczenie i wykończenie wroga. Dodatkowo okazuje się, że Carminha i Tufão wzięli pod opiekę jej dziecięcą miłość, Batatę, który teraz nosi imię Jorginho (Cauã Reymond). Między Niną i Jorginhiem odradza się dawne uczucie, które wielokrotnie zostanie doświadczone przez bezgraniczną chęć pomszczenia krzywd na dawnej macosze.

OBEJRZYJ TRAILER "AVENIDY BRASIL"
[video]http://www.youtube.com/watch?v=tl07sxP4Rb4[/video]

Na pierwszy rzut oka wątek zemsty być może niczym nie wyróżnia się od innych, ale w trakcie oglądania zdecydowanie to wrażenie się zamazuje. Wprowadzone zostają bowiem zupełnie innowacyjne elementy, które można było zobaczyć dotychczas bardzo rzadko, a na które od dawna czekałem. Pierwszym plusem tego motywu jest poznanie prawdziwej tożsamości mściciela przez oprawcę znacznie wcześniej niż dopiero pod koniec serialu (nad czym zawsze ubolewałem, bo przecież po tym "suspensie" scenarzysta marnuje pole do popisu, aby napisać mnóstwo wspaniałych scen i poprowadzić ten wątek jak trzeba). W "Avenidzie Brasil" nastąpiło to z okazji setnego odcinka i można śmiało powiedzieć, iż to właśnie wydarzenie stanowi oś serialu. Później dochodzi do, można powiedzieć, odwrócenia ról oprawcy i mściciela i plan zemsty zaczyna przybierać na sile. Przez ponad dziesięć odcinków mogliśmy obserwować znęcanie się Niny nad Carminhą, które było o tyle ciekawsze, że w tym czasie tylko one same przebywały w domu, a cała rodzina dawnej złej macochy wyjechała na wakacje. Z tego oto bardzo interesującego etapu telenoweli powstał nawet amatorski numer muzyczny, który przyznam, że zrobił na mnie duże wrażenie. Jest on o tyle ciekawy, że powstał w oparciu o kwestie wypowiadane przez Ninę.

[video]http://www.youtube.com/watch?v=3NpzrxK8yIs[/video]

Można by odnieść wrażenie, że wątek zemsty w tym momencie poszedł pełną parą i chodziło tylko o uprzykrzenie życia Carminhii przez Ritę. Nic bardziej mylnego. Na tym właśnie etapie, motyw zaczął przybierać niejednowymiarowego znaczenia. Poniekąd - wspomniana zemsta miała mieć także na celu nauczenia złej macochy, jak powinna postępować, np. w stosunku do swojej nastoletniej córki, Agaty, którą przez całe życie poniżała. Potyczki Niny i Carminhii były naprawdę wspaniałe. Właśnie na coś takiego czekałem. W pewnym momencie nawet żal mi było żony Tufãa i zacząłem przypuszczać, że Nina w końcu stanie się jeszcze gorsza od swojej macochy. Tymczasem wątek okazał się mieć drugie dno i jego początek zdał się sięgać już czasów dzieciństwa Carminhii, kiedy to doświadczyła wielkiej traumy, którą skrywała w sobie i w dużej mierze było to przyczyną takiego, a nie innego charakteru tej postaci. Z czasem jej uporządkowane życie u boku sportowca, który przez tyle lat nie podejrzewał, że jest zdradzany i okradany, zaczyna się walić. Rodzina Tufãa stopniowo zaczyna odkrywać przeszłość Carminhii, na którą spadło o wiele więcej nieszczęść i trosk niż na kogokolwiek innego w tym serialu, i zaczyna się od niej odwracać. Mimo to, bohaterka będzie musiała odpokutować za swoje czyny. Postawiono na klasyczny, ale jednocześnie oryginalne zakończenie postaci, z czego się ogromnie cieszę, bo przyznam, że przejadły mi się już końcówki, w których główny czarny charakter unika kary i wyjeżdża, a wszelki ślad po nim zanika (jak to miało miejsce w "Drodze do Indii" czy "Ti Ti Ti"). Po latach dochodzi także do pojednania Niny i Carminhii, co uważam za genialną końcówkę wątku zemsty. Właśnie na coś takiego czekałem i cieszę się, że w końcu nastąpił triumf przebaczenia i pojawiło się wspaniałe przesłanie całej telenoweli, która przez dłuższy czas wydawała mi się raczej pusta. Jeśli jest to tylko możliwe, to powinniśmy sobie wzajemnie wybaczać.


Nina vs. Carminha, czyli główny konflikt w serialu

Konflikt Nina-Carminha to największy atut tej telenoweli! Dawno już nie miałem okazji ujrzeć tak inteligentnej protagonistki, która czasem do bólu przypominała mi tytułową Angelę z meksykańskiej telenoweli, i tak wspaniałej antagonistki, która myśli nad każdym kolejnym krokiem i nie działa pod wpływem chwili. Uwielbiam takie postacie! Choć dla większość widzów, wspaniały czarny charakter to taki, który ukatrupi połowę obsady, to dla mnie jest to najprostszy i najtańszy sposób kreacji takiej postaci. Ja wymagam czegoś znacznie więcej, m.in. złożoności charakteru czarnego charakteru (nawet takie osoby mają przecież zalety), nieprzewidywalności, sensu (którego często takim postaciom brakuje) i uciekania się do zbrodni tylko w uzasadnionych sytuacjach, kiedy nie da się postąpić inaczej. Właśnie takich postaci widziałem w życiu tylko kilka i na pewno Carminha również zalicza się do tego grona, a nawet wysunęła się w tym towarzystwie na sam szczyt! To najlepsza antagonistka, jaką miałem okazję poznać i tutaj podwójne brawa zarówno dla scenarzysty jak i dla aktorki, bo jedno bez drugiego nie osiągnęłoby takiego sukcesu.



W trakcie realizacji swojego planu zemsty, Nina mogła liczyć na pomoc wielu osób. Zwłaszcza Betânii (Bianca Comparato), która mimo krzywd, jakie poniosła z powodu mściwej przyjaciółki z wysypiska, i pomimo obaw o własną rodzinę, nadal nie odmawiała współpracy. Pomocną dłoń okazała także Begônia (Carol Abras), przyszywana siostra z Argentyny. Carminha również dysponowała wsparciem, często przez nią wymuszonym, ale jednak niezwykle pomocnym. Wracając na chwilę do jej postaci, warto także zauważyć, że choć uwiodła Tufãa z premedytacją i interesownością, to piłkarz był u jej boku szczęśliwy przez te dziesięć lat trwania pożycia małżeńskiego. Zapewne, gdyby nie Rita i wychodzące na jaw tajemnice, sielanka trwałaby nadal. Postać mścicielki Niny również była wyjątkowa, bowiem z czasem zżyła się z rodziną Carminhii i poczuła się jak jej kolejny członek. To wręcz niespotykane, bo zazwyczaj mszcząca się bohaterka pragnie wykończyć całą rodzinę swojego oprawcy. W "Avenidzie Brasil" zaserwowano zupełnie inny typ protagonistki, wydaje mi się, że o wiele logiczniejszy i co najbardziej doceniam - nieprzerysowany. Stąd moje skojarzenia z "Angelą" w związku z jej postacią.



Niestety bardzo zawiódł mnie wątek miłosny Niny i Jorginha. Był jednym z najsłabszych, jakie widziałem. Choć dostrzegam w nim wiele plusów, to zauważyłem również, że przez większą część telenoweli opierał się na jednym w kółko powtarzanym schemacie, który w końcu zaczął mnie nudzić. Na niekorzyść wątku wpłynęła także kiepska gra aktorska Caui Reymonda, który niestety odstawał warsztatem od pozostałych i rzucało się to w oczy. Ubolewam, że Cauã już dostał angaż do kolejnej globówki, gdyż uważam, że skoro jest tak rozchwytywany, to powinien zrobić sobie przerwę i popracować nad swoimi umiejętnościami. W końcu przed telewizorem zasiadają nie tylko Brazylijki, które widzą ładną twarz aktora, ale i osoby, które chciałyby zobaczyć prawdziwy kunszt rzemiosła, jaki uprawia osoba, której się przyglądamy.



Debora Falabella świetnie spisała się w roli Niny, nie mam jej absolutnie niczego do zarzucenia, ale mimo to nie zachwyciła mnie do tego stopnia, abym nie widział kogoś innego na jej miejscu. Być może moje odczucie wynika także z genialnej interpretacji roli Carminhii przez Adrianę Esteves. W jej przypadku nie widzę nikogo, zupełnie nikogo, kto by jej dorównał. Tutaj doszło do takiego ewenementu, jaki zwę hasłem "to nie rola napisała aktora, a aktor napisał rolę" i to stwierdzenie pasuje jak ulał do Adriany, która wycisnęła swoją postać jak cytrynę, do cna, nie pozostawiając nawet suchej kropli. Nie bez kozery stwierdzono, że ta właśnie aktorka była - obok Joãa Emanuela Carneiro - drugim autorem "Avenidy Brasil". Jestem pewny, że Adriana zostanie niebawem uhonorowana licznymi nagrodami za swój potężny wysiłek i wkład, a dla mnie na zawsze pozostanie Carminhą, którą pokochała Brazylia.


"Deus me perdoe por querer" ("Boże, wybacz mi, że tak kocham"), czyli Cadinho i jego kobiety

Po głównej komediowej roli w serialu "Ti Ti Ti", Alexandre Borges (w Polsce znany jako Raul z "Drogi do Indii") wcielił się w kolejną pełną ciepłego humoru postać - Cadinha. Tym razem zamiast projektantem mody został... poligamistą. Od lat jego bohater wiedzie podwójne życie, raz u boku jednej żony - Veronici (Debora Bloch, znana jako Julia z "Z głową w chmurach"), raz u boku drugiej - Noemii (Camila Morgado, znana jako Malu z "Chwytaj dzień"). Na domiar "złego" - Veronica i Noemia, zachęcone wzajemnymi opowieściami o podobnych przeżyciach ze swoimi mężami (oczywiście nie wiedząc, że to jedna i ta sama osoba), zostają przyjaciółkami. Serce Cadinha jest jednak na tyle pojemne, jeśli chodzi o miłość, że znalazło się w nim również miejsca dla kochanki, Alexii (Carolina Ferraz, znana jako Milena z "Po prostu miłość"). Trzy kobiety, które choć tak różne, to bardzo do siebie podobne, nie tylko pod względem gustu do mężczyzn, ale m.in. w wydawaniu pieniędzy Cadinha. Mijają lata - nasz "nieszczęśnik" dorobił się trójki dzieci - po jednym z każdą ze swoich dam. Wkrótce także wychodzi na jaw jego sekret i dochodzi do podwójnego rozwodu. Żeby nie było nudno, komizm tej sytuacji gmatwa się jeszcze bardziej i w krótkim czasie byłe żony stają się kochankami Cadinha, a Alexia wpada na pomysł, aby podzielić się nim sprawiedliwie na trzy części. Oj, każda z kobiet skrupulatnie będzie pilnowała, aby nasz poczciwy poligamista nie spóźnił się ani minuty po spotkaniu z inną, a przy okazji ponarzeka, jakie te pozostałe żony są dla Cadinha niedobre. Nie zabrakło również pełnych humoru scen wspólnych zakupów, gdzie rachunek przy kasie można śmiało pomylić z papierem toaletowym, czy też akcji ukazujących do czego zdolna jest kobieta, kiedy wścieknie się na męża. Jak to zazwyczaj bywa, tak i tutaj nadszedł czas próby dla żon, kiedy Cadinho został wyrolowany przez swojego współpracownika, Jimmy'ego (Felipe Abib), i skończył z "jajem" na koncie, a przez to musiał zamieszkać w Divino, gdzie rozwinął się zdecydowanie najlepszy etap tego wątku.



Motyw bigamii czy też ogólnie mówiąc - poligamii, stał się ostatnio dosyć popularny w telenowelach Globo, ale mimo to jest on na tyle interesujący i zabawny, że zawsze spoglądam na niego przychylnym okiem. Tak też było w "Avenidzie Brasil" w związku z wątkiem Cadinha. Uważam nawet, że był to najlepiej poprowadzony motyw drugoplanowy, jaki był w tej telenoweli. Miał dosłownie jeden słabszy moment, który na szczęście nie trwał długo, także ogólne wrażenie pozostaje jak najbardziej pozytywne. Alexandre Borges jest rewelacyjnym aktorem i po raz kolejny pokazał klasę. Uwielbiam go zwłaszcza w rolach komediowych, do których jest moim zdaniem stworzony. Ze wszystkich żon Cadinha, najbardziej polubiłem Veronicę. Alexandre Borges i Debora Bloch podobnie jak w "Drodze do Indii" mieli okazję zagrać małżeństwo i mimo to, jako para, wciąż mi się nie znudzili. Świetnie poradziła sobie również Camila Morgado, którą również zobaczyłem drugi raz pod rząd w roli komediowej (wcześniej w "Chwytaj dzień") i z pewnością obsadzenie jej w roli Noemii było trafionym wyborem. Nieco rozczarowała mnie Carolina Ferraz, która w roli Alexii niestety nie do końca mnie przekonała. Carolina to jedna z pierwszych aktorek z telenowel brazylijskich, jaką miałem okazję poznać, za sprawą roli Mileny z "Po prostu miłość", gdzie energia, jaką emanowała była tak wielka, że oczarowałaby każdego widza, a wkład w postać był widoczny gołym okiem. Po latach udało mi się ponownie zobaczyć w globówce, właśnie w "Avenidzie Brasil", i zacząłem się zastanawiać, gdzie się podział jej wigor, witalność, piękny uśmiech, a są to cechy, które zdecydowanie uatrakcyjniłyby interpretowaną przez Carolinę postać.


"Eu quero ver você correndo atrás de mim" ("Chcę zobaczyć, jak się za mną uganiasz"), czyli lekkoduszna Suelen i jej chłopcy

Skąpe odzienie i podrywanie każdego napotkanego faceta wpisują się w codzienność Suelen (Isis Valverde, znana jako Camila z "Drogi do Indii"). Bardzo pewna siebie, wyzwolona, kokietująca i uwodzicielska przedstawicielka płci pięknej w Divino, którą wszyscy mężczyźni doskonale znają, z naciskiem na słowo "doskonale". Nie należy do kobiet specjalnie trudnych do zdobycia. W krótkim czasie "zalicza" ją niemal całe Divino, co Suelen postanawia wykorzystać podając fałszywą informację o swojej ciąży. Wmawiając każdemu ojcostwo, zapewnia sobie przynajmniej chwilową pełnowymiarową opiekę swoich mężczyzn. Mimo to, ta postać ma w sobie tyle wdzięku, że trudno jej nie polubić! Przez długi okres czasu sądziłem, że stanie się nawet moją ulubioną postacią. Tak się co prawda nie stało, ale mimo to uważam jej wątek za całkiem interesujący. Zwłaszcza w momencie, kiedy Suelen przestała się jawić jako lekkoduszna lokalna bogini seksu i zaczynają wychodzić na jaw jej poważne kłopoty z powodu braku obywatelstwa i powiązań z nękającymi ją przestępcami. Bardzo lubię, kiedy nawet w komediowe postacie wlewa się odrobinę dramatyzmu, także ten dodatek kryminalny uważam za bardzo ciekawy. Jego największym plusem jest oczywiście to, że zbliżył do Suelen Roniego (Daniel Rocha Azevedo), piłkarza wciąż niepewnego swojej orientacji seksualnej, żyjącego w rytm, jaki zapodaje mu ojciec. A dla samej rozwiązłej Suelen, Roni to smakowity kąsek, którego jeszcze nie zdołała uwieść. W celu uzyskania obywatelstwa, wspomniani bohaterowie biorą ślub. Konsumpcja tego małżeństwa nie była taką prostą sprawą, ale mimo to nasza bohaterka nigdy się nie poddała i w końcu zdołała osiągnąć upragniony cel. Mimo to, Roniego nadal dręczyły wątpliwości i był dla widzów dosyć dużą zagadką - czy obdarzy uczuciem Suelen czy może Leandra (Thiago Martins), swojego kolegę z drużyny piłkarskiej. Sytuację ubogacił jeszcze romans Suelen z Leandrem, który pojawiał się kilkakrotnie w ciągu całej przygody z serialem. Z czasem dochodzi do tego, że cała trójka zamieszkuje razem i staje się miłosnym trójkątem.



Przyznam, że miałem większe oczekiwania co do wątku Suelen po bardzo ciekawym jego prowadzeniu w pierwszej części serialu. W drugiej natomiast wątek zszedł jakby na dalszy plan i mimo że nadal w jakimś stopniu się rozwijał, to jednak nie był już tak porywający jak wcześniej. Miłosne trio - Suelen, Roni i Leandro - przyprawiło mnie o skojarzenia z podobnym wątkiem z "Dwóch twarzy", gdzie analogiczne rozwiązanie zastosowano przy postaciach Bernardinha, Dalii i Heralda (tutaj pojawił się także motyw rejestracji dziecka na trzech rodziców). Wolałbym, aby w tym wątku autor postawił na klasyczne rozwiązanie, w którym Suelen wybrałaby albo Roniego albo Leandra - właściwie z każdej z decyzji byłbym zadowolony. Całość wątku pozostawiła u mnie jeszcze większy niedosyt, kiedy potraktowano go niemalże "po macoszemu" w finałowych odcinkach "Avenidy Brasil" i było go naprawdę mało. Podwójna szkoda, dlatego, że sceny miłosnego trójkąta i ich dziecka zostały nakręcone, niestety nie zostały wyemitowane, co uważam za błędną decyzję. Gdyby znalazły swoje miejsce w finale, myślę, że wątek zyskałby u mnie na wartości, bo na chwilę obecną oceniam go jako średni. Spodziewałem się czegoś lepszego. W każdym razie tutaj również wielkie brawa dla odtwórców ról Suelen, Roniego i Leandra. To już trzecia rola Isis, w której mogłem zobaczyć jej postępy (wcześniej w "Drodze do Indii" i w "Ti Ti Ti") i z radością przyznaję, że dostrzegam jej ogromny rozwój z każdym kolejnym występem. Daniel Rocha Azevedo i Thiago Martins również mile mnie zaskoczyli i z pewnością na długi czas zapamiętam ich jako odtwórców ról Roniego i Leandra.

Jako ciekawostkę, warto wspomnieć, że związki partnerskie trójkątów zostały w Brazylii zalegalizowane i każde trio z powodzeniem może zarejestrować ów związek w urzędzie. Sprawa jest dosyć kontrowersyjna, przez co opinie samych Brazylijczyków na ten temat są diametralnie różne. Jedni uważają takie związki za coś zupełnie normalnego, drudzy - za kpinę i sprzeczność z ogólnie przyjętymi zasadami moralności.


"Assim você mata o papai!" ("Tak zabijasz tatuśka!"), czyli Muricy i Leleco, których starą miłość dopadła korozja

Miłośnicy gier karcianych, Muricy (Eliane Giardini) i Leleco (Marcos Caruso) są małżeństwem z długoletnim stażem. Dorobili się dwójki dzieci - syna, Tufãa (Murilo Benício), i córki, Ivany (Letícia Isnard). Pomimo upływu lat, oboje nie zdążyli się jeszcze wyszumieć, a ich rozrywkowe duchy nie zostały do końca wyzwolone, przez co wywiązuje się mnóstwo zabawnych sytuacji. Przede wszystkim oboje zapragną doświadczyć nowych wrażeń, co doprowadzi do... wymiany partnerów na młodszy model zarówno w przypadku Muricy jak i Leleco.



Muricy związuje się z młodzieniaszkiem, Adautem (Juliano Cazarré, znany w Polsce jako Irineu z "Wydziału wewnętrznego") - dziecinnym, bardzo wrażliwym i mającym problemy z poprawnością wypowiadania się piłkarzem, któremu nie udało się wyrosnąć z "etapu smoczka", przez co zyskał miano "Chupetinha" ("Smoczek"). Leleco, jedna z najzabawniejszych postaci tej telenoweli, nie pozostał dłużny małżonce i znalazł sobie młódkę Tessalię (Débora Nascimento), królową piękności Divino, którą Suelen na próżno próbowała wygryźć. Mimo pokazania Muricy, że laski nadal na niego lecą, nie do końca obdarzył Tessalię zaufaniem, na jakie sobie zasłużyła, przez co opłaca Darksona (José Loreto), mistrza tańca i przedstawiciela artystycznego najnowszych promocji w odzieżowym sklepie "Elegancia", aby sprawdził lojalność dziewczyny. Stary zgred, jak zwykła czule do niego mówić Muricy, nie spodziewał się, że tym samym przybliży do siebie Tessalię i Darksona. Co więcej, nie przypuszczał, że jego stara miłość do matki swoich dzieci nie zniknęła, a jedynie może trochę podrdzewiała, i w ten oto sposób doszło do wybuchu gorącego romansu między małżonkami. Najbardziej bawiło mnie ich wspólne stwierdzenie "To było ostatni raz i to więcej już się nie powtórzy" po ich każdym kolejnym szybkim numerku. Wówczas dochodzi do starcia starej zakorzenionej miłości ze świeżym i jeszcze nierozwiniętym uczuciem do osoby młodszej pokoleniem (a może nawet i dwoma pokoleniami).



Choć wątek początkowo mnie nudził, to z czasem mnie do siebie przekonał i stał się jednym z moich ulubionych motywów drugiego planu. O umiejętnościach aktorskich Eliane Giardini i Marcosa Caruso nikogo już chyba nie trzeba przekonywać, natomiast młodsze pokolenie również poradziło sobie ze swoimi rolami bardzo dobrze. Co więcej, Debora Nascimento i José Loreto wkrótce znów zagrają razem na planie nowej telenoweli brazylijskiej "Flor do Caribe" pełnej wakacyjnego klimatu.


"It's just you & me, together in love divine" ("Właśnie ty i ja, razem w tej boskiej miłości"), czyli wątek Maxa i Ivany

Powyższy podtytuł należy odbierać z dużą dozą ironią, bowiem związek Maxa (Marcello Novaes) i Ivany (Leticia Isnard) jest specyficzny. To jeden wielki tragi-komizm. Jest jednocześnie zabawny, nieco denerwujący, a tak naprawdę, jest fałszywy i przez lata skupiał się na grze Maxa i ślepo ufającej mu żony, która przyprawiała go o nerwy każdym kolejnym pieszczotliwym nazwaniem go "Buziaczkiem" czy innym infantylnym zdrobnieniem. W każdym razie - miło było na coś takiego popatrzeć i się pośmiać.



Ile razy Max nie wróciłby do domu z podbitymi oczami i potrzaskaną mordą z wymówką "Znowu mnie napadli", Ivana zawsze dawała mu wiary i stawała w obronie swojego męża przed całą rodziną, która niezbyt darzyła go sympatią. Z jednej strony, godne pochwały jest tutaj zaufanie, jakim infantylna córka Muricy i Leleca darzyła swojego męża, ale z drugiej, zdecydowanie zabrakło jej zdrowego rozsądku, przez co rozczarowanie Maxem musiało być dla niej bardzo bolesne. Poniekąd, Maxa usprawiedliwia trudne dzieciństwo spędzone na wysypisku śmieci, z czego zrodziła się chęć bycia kimś lepszym, a nie gorszym jak było dotychczas, od innych i zapewnienie sobie lepszego życia. Postać choć cwana i wyrachowana, to jednak nieprzerysowana, czasem dławiąca się własną głupotą oraz niestety niezwykle przekupna i skłonna do zdrady.

Początkowo sceptycznie podchodziłem do Marcella Novaesa w roli czarnego charakteru. Po prostu nie mogłem go sobie wyobrazić w roli villana. I w pierwszych odcinkach utwierdzałem się w tym przekonaniu. Mijał czas, a wraz z nim kolejne epizody, i wspomniany aktor zaczął mnie niezwykle pozytywnie zaskakiwać. Tak bardzo wczuł się w swoją rolę, że w pewnym momentach miałem wrażenie, że naprawdę jest Maxem! Kiedy dochodziłem do finału, utwierdziłem się jedynie w przekonaniu, że Novaes był stworzony do tej roli i obsadzenie go w niej było bardzo trafionym pomysłem. Widziałem już tego aktora w wielu rolach - gdyby je wszystkie ze sobą porównać, można dojść do wniosku, że każdą interpretuje w zupełnie inny sposób, w każdą z nich wkłada inną cząstkę siebie, co według mnie jest godne pochwały i to jedynie dowodzi profesjonalizmu odtwórcy i tego, że jest w stanie zagrać cokolwiek. Leticię Isnard miałem okazję zobaczyć po raz pierwszy i zrobiła na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie. Może nie zagrała roli Ivany jakoś wybitnie, ale uważam, że poradziła sobie naprawdę dobrze, była przekonująca i wiarygodna, a to najważniejsze.


"It's you, it's you, it's all for you, everything I do" ("To ty, to ty, wszystko co robię jest dla ciebie"), czyli akrobatyczny anioł stróż

Debora (Nathalia Dill) jest córką Veronici i Cadinha, poznajemy ją w momencie, gdy jest narzeczoną piłkarza, Jorginha (Cauã Reymond), adoptowanego syna Caminhii i Tufãa. W wolnych chwilach relaksuje się uprawiając akrobatykę powietrzną na szarfach. Jej zaprezentowane w serialu występy zdecydowanie zasługują na pochwałę, bo nie sposób nie dopatrzeć się tutaj oddaniu temu zajęciu i profesjonalizmu. Jeśli chodzi o samą bohaterkę, jest to niezwykle spokojna, nikomu niewadząca postać, która zdecydowanie zasługuje na to, aby być szczęśliwą. Jest doskonałym oparciem i ramieniem do wypłakania dla swojego partnera. Nawet po pojawieniu się Niny (Rity), miłości Jorginha z dziecięcych lat, nadal nie odmawia pomocnej ręki. Zdecydowanie można jej postać opatrzyć mianem "anioł stróż Jorginha". Przez sprawę głównego wątku zemsty, niestety w końcu sama musiała ucierpieć.



Przyznam, że przez dłuższy okres trwania serialu chciałem, aby koniec końców Debora pozostała z Jorginhem, ale z czasem zacząłem sobie zdawać sprawę, że jest za dobra dla tego piłkarza i będzie pewnie znacznie lepiej, jeśli pozostanie między nimi tylko i aż przyjaźń. Debora ma niemalże same zalety, co wkrótce dostrzega Iran (Bruno Gissoni), który rozpoczyna walkę, by ją zdobyć.

Mimo że wątek Debory może nie był porywający i wielce interesujący, to uważam go za cenny dodatek do "Avenidy Brasil". Choć chciałbym, aby wyciśnięto trochę więcej z jej postaci, to ostatecznie jednak nie czuję żadnego niedosytu i na pewno miło będę wspominał tę rolę. I na koniec, tak okiem mężczyzny, Natalia Dill prezentowała się w tej telenoweli naprawdę pięknie.


"Filho da Simplicidade" ("Syn prostoty"), czyli Silas i jego miłosna bryka

Kolejną niezwykle pozytywną postacią "Avenidy Brasil" jest Silas (Ailton Graça), właściciel baru, do którego przychodzą grupy przyjaciół, aby miło spędzić czas. Posiada on również "magiczny" czerwony samochód z wbudowanym gramofonem, przez który każdy zakochany, może wyznać uczucia swojej damie, bądź zakochana - swojemu wybrankowi. Na środku ulicy, znienacka, przed całym tłumem, nagle podjeżdża Silas i towarzysząca mu osoba - to może oznaczać tylko jedno. Już za chwilę miejsce będzie miała scena, która zakończy się połączeniem nowej pary w związek narzeczeński! Pojazd wykorzystał do tego celu również sam właściciel.



Taki oto oryginalny sposób oświadczyn miałem okazję zobaczyć kilka razy, przez co miłosna bryka Silasa na trwale wpisała się w mój obraz Divino.

Sama postać Silasa również wywołała na mojej twarzy wiele uśmiechu, głównie w trakcie narzeczeństwa z Monalisą (Heloísa Perissé), kiedy to Silas, aby nakłonić swoją wybrankę do małżeństwa preparuje fałszywe wyniki badań, z których wynika, że jego serce już długo nie pociągnie. Tuż po ślubie tajemnica wychodzi na jaw i zapewne nietrudno wyobrazić sobie reakcję świeżo upieczonej żony, która na dodatek odkrywa, że Silas i jej najlepsza przyjaciółka, Olenka, sprzedają sobie buziaczki za jej plecami.



Ojciec Darksona przez cały czas próbował zająć miejsce Tufãa w sercu fryzjerki, jednak z biegiem czasu zdał sobie sprawę, że jest to niemożliwe.


"Eu quero ver tu me chamar de Amendoim" ("Chcę zobaczyć jak nazywasz mnie Orzeszkiem"), czyli duet niezapomnianych służących, Zeze i Janainy

Role służących w operach mydlanych zazwyczaj bywają specyficzne. Nierzadko bywa, że główna bohaterka zaczyna od tego szczebla kariery, ale tym razem zatrzymajmy się nad zwykłymi, szarymi pokojówkami, które tę profesję wykonywały od lat młodości i pewnie zostaną z nią do końca życia. Spotkałem się już wiele razy z pełnymi humoru służącymi, głównie w komediowych telenowelach argentyńskich, choć bywało, że dostrzegałem takie postacie także w Globo. Do tego grona na pewno zaliczę duet Zeze i Janainy, choć dla nich zarezerwowałem "specjalny worek", bowiem są to postacie wyjątkowe, perfekcyjnie odegrane przez Cacau Protásio i Cláudię Missura. Umiejętnościami aktorskimi przebiły nawet głównego bohatera, w którego wcielił się Cauã Reymond. Wstyd panie Cauã! Ale wróćmy do Zeze i Janainy. Obie postaci są wyjątkowe i choć bardzo się od siebie różnią, razem stanowią zgraną całość.



Zeze jest komediową bohaterką, bardzo wścibską, lubiącą mieć zawsze własne zdanie na każdy temat, a przy tym jest bardzo prosta i oddana własnej pracy, w której doświadcza zarówno wzlotów jak i upadków. To kobieta bardzo pewna swego, przez co zadziera nosa przy każdej okazji, ale przy tym emituje przez cały czas strumień pozytywnej energii. Śmiertelnie boi się zabijania kurczaków. Przy sprzątaniu uwielbia sobie podśpiewywać i potańcowywać, czym zrobiła ogromną furorę i zyskała wielką sympatię Brazylijczyków. Poniżej zamieszczam filmik z wygibasami tej perełki:

[video]http://www.youtube.com/watch?v=ZkA4HtGJ-Cg[/video]

Janaina jest natomiast postacią raczej dramatyczną i bardziej złożoną niż typowe telenowelowe służące. Sama na siebie zarabia, dba o swoje własne cztery kąty, jest także niezwykle gościnna. Niestety uchowała pod własnym dachem syna, Lucia (Emiliano D'Ávila), który wyrósł na kryminalistę i zszedł na złą drogę. Nie było jej łatwo z taką "pociechą". Zwłaszcza, gdy odkryła, że Lucio zadaje się z Maxem i brał udział w napadzie na dom Tufãa. Próbowała wielokrotnie sprowadzić swoje dziecko na właściwą drogę, i prośbą i groźbą, niestety bezskutecznie. Przy okazji Janaina jest bardzo domyślna i potrafi łączyć fakty, (chociażby o nieczystych intencjach Niny wobec Carminhii), nad którymi później rozważa z Zeze podczas gotowania.

Nie przypominam sobie serialu, w którym scenarzysta poświęciłby tak wiele uwagi właśnie postaciom służących, które w powszechnym mniemaniu nie mają zbyt wiele do powiedzenia i zaoferowania. Okazuje się, że to mit i może być zupełnie na odwrót, czego doskonałym przykładem jest właśnie duet Zeze i Janainy. Wielkie brawa!


Nawracająca się gwiazda porno, czyli Dolores Neiva znana również jako Soninha Catatau

W pewnym momencie do Divino zagościła głosicielka Słowa Bożego, skromnie ubrana, chwaląca Pana i oddana swojej wierze. Niebawem łatka wzorowej ewangeliczki zostaje zerwana i zaczynają wychodzić na jaw kolejne sekrety Dolores Neivy (Paula Burlamaqui), która okazuje się być byłą żoną Diogenesa (Otávio Augusto), matką Roniego (Daniel Rocha Azevedo) i znaną spod pseudonimu Soninha Catatau gwiazdą filmów porno, którym poświęciła życie swoje i rodziny. Poniżej wyprodukowana na potrzeby serialu, okładka z pisemka pornograficznego, na której aktorka kusi swoimi ponętnymi kształtami.



Teraz, po latach, Dolores postanawia naprawić dawne błędy. Staje się seksualną abstynentką i pragnie zbliżyć się do swojego syna, który na dodatek nie znosi niemoralności. Nie będzie to łatwe, zważywszy na jej nawyk noszenia seksownej bielizny pod skromnymi spódniczkami i bluzeczkami i ciągły niepohamowany pociąg seksualny, który rozbudził w niej były mąż.

Kiedy wątek pojawił się w serialu, byłem do niego bardzo pozytywnie zastawiony. Wydawał się bardzo interesujący, a poza tym jest to niezwykle rzadko poruszany wątek w serialach. Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku, kiedy nagle cały czar prysł. Głównie przez końcówkę wątku, która niestety bardzo mnie zawiodła. Uważam również, że można było poprowadzić postać Dolores w znacznie ciekawszy sposób. W tym wątku czuję duży niedosyt. Mam nadzieję, że jeśli podobna problematyka pojawi się kiedyś w innej telenoweli, to zostanie bardziej dopracowana niż w "Avenidzie Brasil".


"Tá Faltando Homem!" ("Tak mi brak chłopa!"), czyli Olenka w roli wiecznego zdobywcy

Fabíulę Nascimento miałem już okazję poznać przy okazji oglądania "Wydziału wewnętrznego" (org. "Força-Tarefa", 2009-2012), gdzie wcielając się w rolę melancholijnej Jaqueline partnerowała w życiu osobistym Wilsona (Murilo Benicio). W "Avenidzie Brasil" miałem szansę obejrzeć poczynania Fabiuli w roli co prawda komediowej, ale poniekąd natury tragikomicznej.



Olenka, bo takie imię nosiła jej postać, to manikiurzystka, której wiecznie brakuje szczęścia w miłości, przez co musi uciekać się do "drastycznych" metod, takich jak mimowolne i niepohamowane podrywanie męża, a wcześniej przyszywanego syna, swojej najlepszej przyjaciółki Monalisy (Heloísa Perissé). Bohaterka, która choć nie wyróżniała się z tłumu, to przez cały serial przewijała się gdzieś w tle, ukazując m.in. zgodny z przesłaniem telenoweli odcień, gdyż potrafiła przyznać się do błędu i przeprosić Monalisę za swoje zachowanie, dowodząc jednocześnie, że obie łączy wielka przyjaźń na całe życie, pomimo pewnych niedociągnięć. I na szczęście, koniec końców udaje jej się odnaleźć właściwego mężczyznę, któremu na niej bardzo zależy.


Role dziecięce w "Avenidzie Brasil"

Serial okazał się także pokazem umiejętności aktorskich dziecięcej obsady. Już w pierwszych odcinkach można wpaść w zachwyt przyglądając się poczynaniom Mel Maii, która wcieliła się w małą Ritę. Mimo że to debiutancka rola dziewczynki, to w ciągu sześciu odcinków, w których zagościła, zademonstrowała jak wiele potrafi. Była niesamowicie przekonująca! Zarówno wypowiadane przez nią kwestie jak i gestykulacja były na najwyższym poziomie. Z jej to powodu, ubolewałem, kiedy nadszedł przeskok czasowy i Rita musiała dorosnąć. Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się ujrzeć Mel w nowszych telenowelach, bo ma ogromny potencjał, który śmiało powinna rozwijać.



Bernardo Simões również dobrze wypadł w roli Bataty i wraz z Mel Maią zrobili świetnie wprowadzenie do wątku Rity i Bataty, ukazując dziecięcą miłość w najlepszym wydaniu. Ślub tych postaci na wysypisku śmieci był jedną z najbardziej pamiętnych scen w całej telenoweli. Tak jak lubiłem ich wątek na początku, tak później, już w interpretacji Debory Falabelli i Caui Reymonda w ogóle mi nie podchodził, ale o tym wspomniałem nieco wcześniej, więc nie będę się powtarzał.



Kolejnym miłym zaskoczeniem była dla mnie Ana Karolina Lannes, która brawurowo odegrała postać Agathy, córki Carminhii. Jej postać była pełna pozytywnej energii, którą wykorzystywała tańcząc. Posiadała o kilka kilogramów za dużo, przez co nieraz stawała się obiektem kpin swojej rodzicielki. Niestety nigdy nie zaskarbiła sobie miłości i zainteresowania matki, co na pewno negatywnie odbiło się na jej osobowości, ale z drugiej strony dodawało jeszcze więcej odwagi, aby toczyć walkę o względy tej najważniejszej w życiu człowieka osoby. Pragnie szczęścia zarówno dla siebie jak i pozostałych członków rodziny, zawsze uśmiechnięta i optymistycznie nastawiona do życia. Największy plus Ana Karolina zyskała u mnie za dystans do samej siebie i umiejętność śmiania się z własnej osoby, co jest budujące, zwłaszcza w jej wieku.


Wątek wysypiska śmieci - wyjątkowego miejsca dla fabuły "Avenidy Brasil"

Wysypisko stanowi dla całego serialu bardzo ważny fundament, gdzie nie tylko składane są odpadki w formie materialnej, ale także w formie tajemnic, które jednak nigdy nie ulegną naturalnemu rozkładowi i nie ma takiego miejsca, w którym z powodzeniem można by ukryć którąś z nich. Śmietnisko jest miejscem nie tylko tragedii ludzkiej, nieszczęśliwego dzieciństwa, pijaństwa i kradzieży. Zdarzają się także chwile przepełnione radością, a wychowankowie Lucindy (Vera Holtz) są jedną wielką wielopokoleniową rodziną.



To tutaj ma miejsce między innymi ślub Rity i Bataty w czasie ich lat dzieciństwa. I choć można by się nie spodziewać po takim wydarzeniu niczego szczególnego, to jednak okazuje się, że własnoręcznie wykonane dodatki i urządzenie fikcyjnego ołtarzyka wygląda znacznie bardziej interesująco niż tradycyjne elementy. Wspomniana para, pobrała się w tym właśnie miejscu po raz drugi, już w okresie dorosłości, co stanowiło bardzo dobre nawiązanie do początku i po raz kolejny naznaczyło temu miejscu wyjątkowego charakteru.



Poza przyjemnościami, każde dziecko od najmłodszych lat musi ciężko pracować na swoje utrzymanie. Nierzadko dochodzi tutaj do niesprawiedliwości, głównie za sprawą Nila (Jose de Abreu), który zabiera każdemu większość część pieniędzy, by spożytkować je na własne utrzymanie. Nilo to stary przepity alkoholik, który swoją egzystencję ogranicza do potrzeb żywnościowych (m.in. uwielbia pieczarki marynowane, którą stanowią dla niego idealną zagrychę do wódki, albo też wykrada kurczaki z kurnika Lucindy, by zaspokoić nimi swój niepohamowany głód) oraz kpin ze wszystkich i ze wszystkiego, czemu towarzyszy nie do podrobienia śmiech, który wzbudzał wielką sympatię widzów. Hi Hi Hi! Jose de Abreu jest niezastąpiony w rolach czarnych charakterów, nawet tak komicznych jak Nilo. Znakomity warsztat aktorski, który widać gołym okiem.

[video]http://www.youtube.com/watch?v=Y-L4obSQEik[/video]

Jak wcześniej wspomniałem, Lucinda sprawuje tutaj pieczą nad wszystkim już od wielu ładnych lat, a nie znalazła się na śmietnisku przypadkowo. Od początku wiedziałem, że ta postać będzie bardzo ważna dla całej fabuły serialu, i choć nie okazała się kluczową, jak wcześniej sądziłem, to była na pewno zamkiem do rozwikłania głównej tajemnicy serialu. A skoro już o tym mowa - w tym miejscu chciałbym pogratulować sprytu scenarzyście. Zagadka, na którą chyba nikt nie potrafił wpaść, a zarazem jej rozwiązanie było niezwykle logiczne, nieprzesadzone i bardzo przemyślane (nie wymyślone na poczekanie i napisane na kolanie, jak to często ma miejsce). Jedynym słabszym punktem tego wątku, dla mnie nawet błędem telenoweli, było wprowadzenie koligacji rodzinnej między Maxem a Lucindą i Nilem, którzy okazali się być jego rodzicami. Choć później okazało się, że miało to swój sens dla dalszej części historii, to nie widziałem potrzeby robienia z tego takiej tajemnicy w pierwszej części telenoweli. Ba, niektóre sceny z początkowych odcinków wspomnianą koligację wyraźnie zaprzeczały, przez co uważam to za wpadkę "Avenidy Brasil".


Divino, do boju!, czyli wątek piłkarski

Tak jak każde szanujące się miasteczko powinno mieć swoją drużynę piłkarską, tak i Divino taką posiadało, a wątek piłkarski towarzyszy nam w serialu od początku do samego końca. W pierwszych odcinkach poznajemy legendę drużyny piłkarskiej Divino FC - Tufãa (Murilo Benício), który staje się idolem wielu ludzi (kilku bohaterów miało nawet wytatuowane na ręce "Tufão"). Po przejściu piłkarza w stan spoczynku (na emeryturę?), klub nadal się rozwija pod przewodnictwem Diogenesa (Otávio Augusto), który jak nikt inny potrafi doceniać walory swoich piłkarzy (zwłaszcza podczas ich odsprzedawaniu innej drużynie) i motywować okrzykami "Oi Oi Oi" do dalszej gry.



Po brawurowej karierze Tufãa, w ślady adopcyjnego ojca poszedł Jorginho (Cauã Reymond), który jednak nie powtórzył sukcesu Tajfuna. Przypuszczałem, że na siłę zrobią z jego postaci genialnego piłkarza, zasługującego na podobny tytuł jak Tufão, ale na szczęście tak się nie stało i w drużynie Divino byli znacznie lepsi sportowcy, którzy dostawali wyróżnienia i strzelali ważne bramki, m.in. Roni, Leandro czy Adauto.
Wątek pokazano nie tylko od strony boiska, ale również "od szatni", gdzie piłkarze toczyli różnego typu dyskusje. Nie zabrakło także docinek (np. dokuczano Iranowi z powodu nadopiekuńczej matki) czy sporów, które nierzadko przenosiły się na murawę, co akurat niezbyt mi się podobało. W piłce powinno chodzić głównie o jedność drużyny, wspólne dążenie do zwycięstwa, grę "fair play", a nieporozumienia powinno się pozostawić na boku przynajmniej na czas trwania meczu, bo te na pewno do wygranej nie zaprowadzą.
Poziom gry zaprezentowany w telenoweli może nie jest zniewalający i przypomina raczej ligę podwórkową, ale trzeba przyznać, że bez tego wątku serial sporo by stracił na wartości. Czas emisji telenoweli zbiegł się z organizowanym ważnym wydarzeniem sportowym, jakim było Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie, także tym bardziej wątek mnie zainteresował i choć wielkim fanem piłki nożnej nie jestem, to emocje sportowe jak najbardziej mi się udzieliły.


Oi Oi Oi, Aj Aj Aj, Tchu Tcha Tcha..., czyli oprawa muzyczna serialu

Producentem muzycznym "Avenidy Brasil" jest Eduardo Queiroz, z którym miałem styczność prawdopodobnie pierwszy raz w życiu i już ta osoba zdążyła sobie zaskarbić moją wielką sympatię. Wszystko dzięki świetnemu doborowi piosenek, bez których "Avenida Brasil" nie byłaby tą samą "Avenidą Brasil". Chylę czoła!

Łącznie wyszły trzy krążki z soundtrackiem telenoweli, co daje w sumie 44 piosenki. Utwory muzyczne są w różnym klimacie. Bywają bardzo wesołe i skoczne piosenki, przy których nogi aż same rwą się do tańca, ale również pojawiły się spokojne ballady jak np. "Depois" Marisy Monte, "Tanta Coisa" Paola i "História de Nós Dois" José Augusta, czy najnowsze światowe hity jak np. "Set Fire To The Rain" w wykonaniu Adele (której kariera rozwija się ostatnio w zawrotnym tempie), "Addicted To You" Shakiry, czy wielki internetowy przebój Lany del Rey "Video Games". Pojawia się także Katy Perry, Gloria Estefan, Paul McCartney, Coldplay, czy też Lionel Richie w duecie z Shanią Twain. W części "Nacional" mamy okazję posłuchać jeden z najnowszych przebojów znanego także w Polsce Michela Telo "Humilde Recidencia" czy "Você de Mim Não Sai" Luana Santany, która wiodła u mnie prym i nadal jest moją ulubioną piosenką w całym zbiorze utworów w soundtracku. Wybór jest tak duży, że z pewnością każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Okładka pierwszej płyty bardzo mi się podobała, natomiast dwie kolejne pachną mi zwyczajną amatorszczyzną. Co prawda, nie powinno oceniać się po okładce, ale z drugiej strony soundtracki Globo zawsze pozytywnie zaskakiwały mnie swoją wizualną stroną, a w przypadku "Avenidy Brasil" poczułem niemałe rozczarowanie, bo moim zdaniem wyglądają one bardzo niekorzystnie. Nie podoba mi się też wybór Caui Reymonda na okładkę części "Internacional". Uważam, że powinna się tam znaleźć Adriana Esteves. Szkoda również, że nie pojawiła się instrumentalna część soundtracku, nad czym bardzo mocno ubolewam. Podejrzewam, że byłaby to jedna z moich ulubionych płyt, gdyż utwory instrumentalne, które pojawiły się w "Avenidzie Brasil" niezwykle przypadły mi do gustu.



Największą zaletą soundtracku "Avenidy Brasil" jest przypasowanie piosenek pod konkretne postaci i wątki. Zabieg ten wyszedł po prostu rewelacyjnie! Wyżej, w podtytułach, wymieniłem fragmenty tekstów piosenek, które stanowią motyw muzyczny danego wątku, czym dowiodłem, że każda ścieżka dźwiękowa została przemyślana i dobrana naprawdę dobrze, np. "Deus me perdoe por querer" ("Boże, wybacz mi, że tak kocham") doskonale pasuje do wątku poligamisty Cadinha.

"Oi Oi Oi" niemal każdemu kojarzy się właśnie z "Avenidą Brasil", gdzie na potrzeby serialu nieco zmodyfikowano piosenkę i z "Vem Dançar Kuduro" powstało "Vem Dançar com Tudo".

OBEJRZYJ CZOŁÓWKĘ SERIALU:
[video]http://www.youtube.com/watch?v=D3Bsn1JWrRM[/video]

Dawno nie widziałem już w Globo tego typu czołówki, co uważam za bardzo miłą odmianę od zagadkowych abertur, jakie zazwyczaj mam okazję oglądać w telenowelach brazylijskich.

Dopowiem jeszcze, skąd wzięły się pozostałe rytmy z podtytułu. "Aj Aj Aj" może być kojarzone z dwiema piosenkami z soundtracku zarówno z "Você de Mim Não Sai" Luana Santany, jak i "Assim Você Mata o Papai" Sorriso Maroto. "Tchu Tcha Tcha" (czyt. czu cza cza) natomiast zostało zaczerpnięte z "Eu Quero Tchu, Eu Quero Tcha" duetu João Lucas & Marcelo. Ta właśnie piosenka spotkała się z prawdopodobnie największym aplauzem w "Avenidzie Brasil" i była najczęstszą przyśpiewką (a nawet dzwonkiem do telefonu) bohaterów serialu. Słynny stał się także taniec radości do tej piosenki w wykonaniu Carminhii, do którego link zamieszczam poniżej.

[video]http://www.youtube.com/watch?v=A2KcihLsgaM[/video]


Nawiązania w "Avenidzie Brasil"

Jak niemal w każdej telenoweli brazylijskiej, tak i w "Avenidzie Brasil" możemy doszukać wielu nawiązań do dzieł kultury. W omawianym serialu mogłem spotkać zarówno z odniesieniami do literatury, jak i filmu czy seriali, jednak książki zdecydowanie wysunęły się na plan pierwszy, głównie za sprawą Tufãa pochłaniającego wiele ciekawych tytułów z dorobku klasycznej twórczości literackiej. Wśród nich m.in. "Idiota" Fiodora Dostojowskiego, "Don Kichot" Miguela de Cervantesa, "Przemiana" Franza Kafki, "Mały Książę" Antoine'a de Saint-Exupéry'ego czy dorobek Gabriela Garcíi Márqueza, którego sam osobiście ogromnie cenię. Utwory, po które sięga bohater odgrywany przez Murila Benicio, nie znalazły się tutaj przez przypadek i mają również swój charakterystyczny wydźwięk dla jego postaci poprzez próbę unaocznienia mu pewnego typu naiwności, jaką prezentował w trakcie trwania serialu. Oczywiście, nierzadko Tufão ma problem ze zrozumieniem tego, co czyta, ale wartościowe jest to, że przynajmniej rozważa i zastanawia się nad przeczytaną treścią.



Najmilszym dla mnie nawiązaniem do filmu był seans "Noce Cabirii" z 1957 roku, któremu poddała się rodzina Tufãa wraz z Adautem, którego końcówka tej wspomnianej sztuki, wyreżyserowanej przez wspaniałego Federica Felliniego, poruszyła do łez. Nawiasem mówiąc, "Noce Cabirii" to ulubiony film scenarzysty "Avenidy Brasil", Joãa Emanuela Carneiro, także nic dziwnego, że nawiązał do niego w swoim serialu.

W jednym z odcinków, postać Suelen nawiązała także do serialu "Ti Ti Ti" i postaci Victora Valentima. Było to bardzo miłe z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego, że Isis Valverde grała w nim rolę protagonistki, także odniesienie nie bez kozery padło z jej ust. A po drugie, "Ti Ti Ti" to telenowela, którą oglądałem w oryginale przed "Avenidą Brasil" i wspomniane nawiązanie przywołało we mnie miłe wspomnienia.

Pojawiły się także nieoficjalne i niebezpośrednie nawiązania, m.in. biegającego przed siebie bez celu Adauta porównano do tytułowego Forresta Gumpa, a Ninę zestawiono z MacGyver'em. Zapewne żartobliwie, ale coś w tym jednak jest.


Fenomen "Avenidy Brasil"

Od końca pierwszego dziesięciolecia XXI wieku w telenowelach Globo można było zauważyć spory spadek zainteresowania publiczności, co przenosiło się na niskie wyniki oglądalności. Dopiero serial Aguinalda Silvy pt. "Fina Estampa" przerwał tę złą passę i wytwórnia miała wielką nadzieję, że następca telenoweli Silvy - "Avenida Brasil", przynajmniej ten sukces podtrzyma. Okazało się, że telenowela Joãa Emanuela Carneiro podniosła słupki ratingów jeszcze wyżej, a w dodatku może pochwalić się fenomenem, jakiego Brazylia pewnie nie pamięta. Można śmiało powiedzieć, że to był serial, na jaki tamtejsi ludzie czekali.



"Avenida Brasil" wywołała spore zamieszanie także w życiu codziennym Brazylijczyków. Dostawcy energii obawiali się, że podczas emisji ostatniego odcinka telenoweli może nastąpić przeciążenie sieci przesyłowej, a prezydent Dilma Rousseff przełożyła zaplanowane przemówienie z obawy, że w czasie emisji odcinka ulubionego serialu wyborców, polityka nikogo nie zainteresuje. Szał można było zauważyć także w miastach Brazylii, gdzie w pubach czy autobusach montowano specjalne telebimy, aby każdy mógł przyglądać się losom bohaterów. Postać Suelen wyznaczała natomiast panującą modę - Brazylijki zaczęły zwracać uwagę na wszystkie klamoty tej bohaterki, oczywiście w celu zakupienia dla siebie dokładnie takich samych. Jedno jest pewne - przed następcą "Avenidy Brasil" stoi nie lada wyzwanie, aby zatrzymać publiczność swojego poprzednika przed telewizorami w czasie prime-time. Czy Gloria Perez ze swoją kolejną kulturową propozycją pt. "Salve Jorge" podoła temu zadaniu?

Poniżej zamieszczam linki, gdzie napisano znacznie szerzej o fenomenie "Avenidy Brasil":

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


"Avenida Brasil" już jest znana w Polsce...

...głównie za sprawą artykułu jaki ukazał się pod koniec października 2012 roku w ogólnopolskim dzienniku "Gazeta Wyborcza", gdzie poświęcono spory artykuł na temat tej telenoweli.

[link widoczny dla zalogowanych]

Zainteresowanie "Avenidą Brasil" jest ogromne, a o fenomenie, jaki wywołała wśród Brazylijczyków głośno było także w anglojęzycznych dziennikach. Informacja o sukcesie komercyjnym serialu dotarła także do Polski. Miejmy nadzieję, że zaciekawienie telenowelą wykażą również polskie stacje telewizyjne i będziemy mieli wkrótce okazję zapoznać się z jej eksportową wersją, gdyż wszelkie znaki na niebie i Ziemi wskazują, że w katalogu Globo na 2013 rok pojawi się prawdziwy hit! Międzynarodowy wariant składu "Avenidy Brasil" może okazać się o wiele lepszy od oryginalnego, jaki mieli okazję obejrzeć mieszkańcy Brazylii i zagraniczni internauci. W trakcie seansu widziałem wiele elementów, które śmiało można by wyciąć i jeszcze bardziej udynamicznić niektóre wątki, dlatego mam nadzieję, że w przypadku tej telenoweli, cięcia wyjdą jej zdecydowanie na plus.



Meksykańska stacja TV Azteca już zdążyła wykupić prawa do remaku telenoweli. Przyznam, że jestem z tego powodu niezadowolony, bo po pierwsze - stanowczo za szybko na nową wersję "Avenidy Brasil", a po drugie - wiele kreacji, jakie stworzyli brazylijscy mistrzowie, jest po prostu nie do podrobienia i nie do przebicia. Pociesza mnie jedynie myśl, że Azteca kupiła prawa do zremakowania już wielu globówek i jak dotychczas żadnego nie zrealizowała. Mam nadzieję, że tak samo będzie i tym razem.


Podsumowanie z oceną

Do "Avenidy Brasil" podszedłem z odrobiną dystansu tak, aby nie czuć ewentualnego rozczarowania, chyba że pozytywnego. Po fenomenalnym początku, dobrej pierwszej części i rewelacyjnej fazie przejściowej do drugiej części telenoweli, nastał słabszy kilkudziesięcioodcinkowy okres, który oglądało się dosyć ciężko. Na szczęście później, mniej więcej dwadzieścia odcinków z końcowego etapu serialu znów wróciło na dawne, dobre szlaki. Przypuszczam, że to, co ja uznaję za główne wady "Avenidy Brasil", wielu potraktowałoby jako zalety, m.in. niewielka liczba wątków, które mimo tego nie zostały rozwinięte tak jak tego oczekiwałem; postaci drugiego planu w większości zostały jedynie zarysowane, ale nie dopracowane do tego stopnia jak lubię i do czego jestem przyzwyczajony po mojej długoletniej przygodzie z Globo, czy też "volume" telenoweli, która w moim odczuciu była zdecydowanie za bardzo przekrzyczana i za głośna, choć jak przed chwilą wspomniałem, niektórzy mogą potraktować to jaką zaletę, bo wiecznie podniesiony głos bohaterów sprawia, że widz wciąż wpatruje się w ekran i się przy tym nie nudzi. Z drugiej strony, dzięki temu doceniałem chwile spokoju, które oczywiście również miały miejsce w trakcie seansu. Za największy plus i duszę "Avenidy Brasil" uważam znakomitą rolę Carminhii, doskonale zinterpretowaną przez Adrianę Esteves, z którą dotychczas nie miałem jeszcze styczności. Jest coś w stwierdzeniu, że dobrego aktora wystarczy zobaczyć nawet jeden raz, bo potrafi zrobić takie show, że do końca życia się go nie zapomina. Tak właśnie było w moim przypadku z Adrianą. Kolejną zaletą obsady serialu był dla mnie Murilo Benicio, w nieskomplikowanej roli, innej niż dotychczas, która była dla mnie bardzo miłą odmianą i poraz kolejny mój ulubiony aktor mnie nie zawiódł. Cała ekipa spisała się bardzo dobrze. Gołym okiem widać tutaj zintegrowaną grupę, która bardzo się lubi i wie, co oznacza jedność i wspólny do osiągnięcia cel.



"Avenida Brasil" wypadła także wspaniale pod względem reżyserskim. Obraz Ricarda Waddingtona zdecydowanie mnie przekonał i uważam go za wielką perełkę Globo, gdyż każdy serial realizuje w zupełnie inny sposób, niepowtarzalny, tak że ma się wrażenie, że za reżyserię w każdym z jego serialu odpowiadała zupełnie inna osoba. Taka nieprzewidywalność i dążenie do coraz to nowych rozwiązań bardzo mi imponuje i tutaj należą się gromkie brawa za tak wspaniałe podejście do urzeczywistnienia scenariusza Joãa Emanuela Carneiro. A skoro już mowa o scenarzyście, również jemu chciałbym pogratulować i podziękować za to, że napisał wątek zemsty, na jaki czekałem od czasów "Angeli". Zestawiając motyw zemsty "Angeli" i "Avenidy Brasil", uważam, że oba są świetne i na podobnym, bardzo wysokim, poziomie, mimo zupełnie innego ich poprowadzenia i odmiennego sensu. Poza tym, João Emanuelowi udało się stworzyć najlepszy czarny charakter, jaki widziałem w telenowelach. Carminha pobiła w moim rankingu nawet tak wspaniałą antagonistkę jak Branca z "Po prostu miłość"! Carneiro jest młodym nowelistą, przed którym całe życie, a już udało mu się stworzyć tak wiele hitów. Jestem pewny, że z biegiem lat jeszcze bardziej ubogaci swój pazur, będzie wpadał na jeszcze lepsze pomysły i kiedyś zostanie najlepszym scenarzystą w historii Globo, gdyż ma k'temu wielkie zadatki.



Nadeszła pora, aby dokonać oceny serialu. Wyżej zanalizowałem serial tak dokładnie, że teraz podsumuję to już tylko w trzech zdaniach. "Avenidę Brasil" oceniam na 7,5/10 (jednak dałem 8/10 gwiazdek ze względu na wielkie atuty, jakim było Divino, wątek zemsty i postać Carminhii), za wspaniały główny wątek, świetny klimat, muzykę, bardzo dobry scenariusz i realizację, rewelacyjną grę aktorską, ciekawe pomysły na wątki. Ocena była pewnie wyższa, być może najwyższa, gdyby bardziej zadowolił mnie drugi plan i gdyby okres przeciągania w drugiej części serialu był bardziej atrakcyjny. Nie mniej jednak, "Avenida Brasil" na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako serial z pięknym przesłaniem i apoteozą wartości rodzinnych, oraz jako specyficzna i wyjątkowa telenowela, obok której nie można przejść obojętnie. Serdecznie każdemu polecam!

[link widoczny dla zalogowanych]

Autor recenzji: Ariel
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lastelenovelas.fora.pl Strona Główna -> Telenowele wyemitowane po polsku / Novelas+ Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 7 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin